Od samego rana 7 lipca Straż Graniczna rozpocznie kontrole ruchu wjeżdżającego do Polski. Funkcjonariusze pojawią się na 52 przejściach z Niemcami i 13 z Litwą, ale kontrole stałe, całodobowe, prowadzone będą w 16 punktach na granicy z Niemcami i w dwóch na granicy z Litwą. Pozostałe będą podlegały kontroli doraźnej Straży Granicznej wspomaganej przez żołnierzy Żandarmerii Wojskowej i Wojsk Obrony Terytorialnej.
Kontrole potrwają do 5 sierpnia z możliwością przedłużenia. Za zmiany organizacji ruchu odpowiadają administratorzy dróg. GDDKiA zwęzi odcinki autostrad do jednego pasa, z którego strażnicy będą typować samochody do sprawdzenia.
Czytaj więcej
Europejska produkcja się kurczy, jest coraz mniej do wożenia. Maleją przewozy całosamochodowe, do...
Niemcy zdemontowali Schengen
Przewoźnicy obawiają się, że ciężarówki utkną w wielokilometrowych korkach aut osobowych. To właśnie one, podobnie jak busy, są na celowniku Straży Granicznej.
Tymczasem dla przedsiębiorców każde spowolnienie ruchu to potencjalne straty. – Nawet przeprowadzane przez Niemców w miarę łagodny sposób kontrole wywołały w naszej branży sporo perturbacji i spowodowały realne koszty dla przewoźników. Pamiętajmy bowiem, że kierowcy z jednej strony mają bardzo ściśle określony reżim aktywnej pracy, z drugiej zaś w wielu państwach Unii Europejskiej dostarczają towary bezpośrednio z ciężarówki na linie produkcyjne; dostawa jest na czas Zero. Kierowcy nie mają miejsca do postoju, nie mają też miejsca czasowego składowania. I my nauczyliśmy się to robić – zaznacza prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Jan Buczek.