Rwą się łańcuchy dostaw

Korki na granicy utrudniły przewoźnikom dostawy. Wnioskują o wydłużenie czasu pracy kierowcy.

Publikacja: 16.03.2020 20:33

Rwą się łańcuchy dostaw

Foto: logistyka.rp.pl

Rano w Świecku korek ciężarówek na wjazd do Polski ciągnął się 10 kilometrów. Kierowcy muszą podawać adresy za- i wyładunku, adres firmy, każdej osobie badana jest temperatura ciała. 15 marca na kierunku do Polski funkcjonariusze skontrolowali 24,4 tys. osób, z czego 9,9 tys. na granicy zewnętrznej, a 14,4 tys. na granicy wewnętrznej. 

Straż Graniczna podała, że na granicy z Niemcami, Czechami i Litwą czas oczekiwania na przejazd może przekraczać w niektórych przejściach 5 godzin. – Opóźnienia na granicy bardzo utrudniają przewozy drogowe, zwłaszcza te w reżimie dokładnie na czas – stwierdza prezes zarządu spółki Eurotrans Karol Rychlik.

Uważa, że byłoby dobrym posunięciem, aby Bruksela na czas pandemii łagodniej potraktowała regulacje czasu pracy kierowcy, pozwalając na jego wydłużenie.

Czytaj więcej w: Blokady granic dla ciężarówek

Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych zwróciło się do Ministerstwa Infrastruktury z wnioskiem o elastyczne podejście do kwestii kontroli czasu jazdy, a także odstąpienie na czas trwania epidemii koronawirusa od karania kierowców za odbiór regularnego tygodniowego odpoczynku w kabinie pojazdu. – Przepisy zmuszają kierowców do korzystania z hoteli – przypomina prezes ZMPD Jan Buczek.

Belgia, Hiszpania i Norwegia już poluzowały czas pracy kierowcom przewożącym żywność, leki i pomoc, a w przypadku Norwegii lista jest nawet szersza.

Wiceprezes Deltatrans Adam Rams porównuje sytuację do gry, kto pierwszy zostanie trafiony kwarantanną: zleceniodawca, odbiorca czy przewoźnik. Trafiony kwarantanną przewoźnik, któremu zabraknie kierowców, może zakłócić dostawy do odbiorcy i ten z kolei będzie musiał zatrzymać produkcję. – Również możliwa jest sytuacja odwrotna. Producent zatrzymuje z powodu koronawirusa produkcje i przewoźnik „ma wolne” – opisuje możliwe warianty wiceprezes Deltatrans.

Czytaj więcej w: Urwało się dno transportowego rynku

Choć na nowo pojawiły się graniczne kontrole, to jednak przewoźnicy wskazują na różnice pomiędzy obecną sytuacją a tą sprzed 2004 roku. – W czasach sprzed Schengen firmy branży transportowej mogły wykonywać swoją pracę. A dziś na skutek przymusowej kwarantanny dla tych pracowników, którzy wracają na tygodniowy odpoczynek do Polski innym środkiem transportu niż ciągnik siodłowy lub po prostu wracają do pracy z urlopu zza granicy (np. z Ukrainy), zaczyna nam brakować pracowników. I jak tak dalej pójdzie przestaniemy realizować znaczną część zleceń, stanie gospodarka, a przewoźnicy zaczną bankrutować – ostrzega Prezes Związku Pracodawców „Transport i Logistyka Polska” Maciej Wroński.

Z granicznymi kolejkami mają także problem pojazdy zasilane gazem ciekłym (LNG). Diesle mają duże rezerwy paliwa i mogą jechać drogami alternatywnymi. – Natomiast pojazdy zasilane LNG mają mniejszy zapas paliwa i do dyspozycji słabo rozwiniętą sieć stacji LNG. Dlatego nie mogą skorzystać z objazdów – tłumaczy prezes zarządu spółki EPO-Trans Logistic Piotr Ozimek. Dodaje, że z powodu koronawirusa przewozy w jego firmie zmalały o blisko jedną trzecią. Ryzykowne jest puszczanie aut do Włoch, ponieważ kolejni załadowcy żądają 14-dniowej kwarantanny kierowcy.

Przewozy
Adriatyckie portowe tygrysy
Przewozy
Ceny spadają szybciej niż przewozy
Przewozy
Prognozy dla rynku TSL na 2023 rok. Spowolnienie we wszystkich sektorach
Przewozy
Złe prognozy dla transportu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Przewozy
Zleceniodawcy już wydłużają terminy płatności