W ostatnich tygodniach przewoźnicy notują delikatne ożywienie w porównaniu do miesięcy wakacyjnych. – Nie jest to na pewno poziom oczekiwany przez nas, a w porównaniu do analogicznego okresu zeszłego roku obserwujemy spadek zarówno w masie towarowej jak również w wysokości frachtów – redukcja stawek sięga 5-7 proc. – szacuje prezes ZET Transport Jan Załubski.
– Zaczyna brakować pracy przewozowej w EU. Kontrahenci systematycznie redukują ilość pojazdów którą wcześniej zamówili. Nie wygląda to obiecująco – ocenia prezes ZET Transport. – Nie chciałbym powiedzieć że jest to już kryzys (póki co nic nie wiemy aby upadł jakiś bank), ale na pewno jest to spowolnienie gospodarcze – przyznaje Załubski.
Także przewoźnicy ładunków ponadgabarytowych notują mniejszy popyt na ich usługi. – Maleje liczba zleceń, podobnie jak stawki – przyznaje prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pracodawców Transportu Ponadnormatywnego Łukasz Chwalczuk.
Dostrzegany jest także brak płynności w małych firmach transportowych (mających 5-20 samochodów). – Coraz częściej upominają się o wcześniejszą zapłatę za frachty ponieważ nie mogą regularnie obsługiwać swoich zobowiązań – wyjaśnia Załubski.
Ubezpieczyciel należności Atradius w przygotowanym we wrześniu Barometrze Praktyk Płatniczych w Polsce wskazuje na znaczny wzrost odsetka faktur nieściągalnych – średnio 1,9 proc. łącznej wartości należności B2B w porównaniu z 1 proc. w roku ubiegłym. Wzrosła całkowita wartości sprzedaży B2B w oparciu o kredyt kupiecki do 48,5 proc. w porównaniu do 30,5 proc. rok wcześniej. Jednocześnie średni czas oczekiwania na zapłatę w Polsce wynosi 55 dni – w Europie Wschodniej jest to 48 dni.