Włochy stały się czerwoną strefą, a załadowcy żądają podpisywania oświadczeń, że kierowca dobierający towar nie przebywał w ostatnich dwóch tygodniach we Włoszech. – Rynek włoski upadł. Po pierwsze kierowcy nie chcą tam jeździć, po drugie zniknął eksport do Włoch – wymienia powody Piotr Kopczyński z firmy Botrans.
Podobnie ocenia sytuacje Arkadiusz Milewski z firmy Spedex. – Przewozy do Włoch całkowicie stanęły. Nie ma wymiany handlowej pomiędzy Włochami i Europą. Jeszcze niedawno moje samochody kursowały między Włochami i Beneluxem. Przewozy są mniejsze o 40 proc. i musiałem przerzucić auta na inne trasy, ale w tej sytuacji jest wielu przewoźników i stawki spadły – tłumaczy Milewski. – W tych warunkach trudno mówić o zarobku – podkreśla Milewski.
Czytaj więcej w: Przewoźnicy autokarowi wystąpili o pomoc rządu
– Epidemia może zdewastować branżę transportu drogowego – ostrzega prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Jan Buczek. Z ankiety ZMPD, na którą w kilka godzin odpowiedziało blisko czterystu przewoźników wynika, że tylko co dziesiąty przedsiębiorca nie odczuł zmniejszenia przewozów. Z pozostałych blisko połowa ocenia, że przychody zmalały o 20 lub 20-30 proc.
Epidemia najbardziej uderzyła w przewozy samochodami z plandekami. Dwie trzecie ankietowanych wskazuje na ten typ pojazdów. Przewozy chłodnicze jeszcze trzymają się dzięki zwiększonym zakupom żywności.