Z najnowszego barometru EFL wynika, że transport, który kwartał temu czuł się najbezpieczniej, jest jedynym sektorem ze wzrostem obaw inflacyjnych (z 32,5% do 47,5%). Wynikają one z malejącego popytu na przewozy. – W ostatnich sześciu miesiącach przedsiębiorstwa zajmujące się usługami transportowymi napotykają na wyzwania związane ze spadkiem wolumenu przewozów. W niektórych branżach zaobserwować można nawet około 30% spadek ilości dostępnych ładunków w porównaniu do roku 2022. Wraz ze spadkiem wolumenu obserwuje się również spadek cen ładunków zarówno kontraktowych, jak i dostępnych na rynku spotowym, który sięga nawet 20-30% w stosunku do poprzedniego roku – porównuje dyrektor działu Flota Własna w No Limit Łukasz Sidor. Dodaje, że wszystkie kraje z grupy V4 zmagają się ze spadkiem wielkości przewozów na poziomie 20-30%.
Czytaj więcej
Z powodu wojny kończy się dopływ kierowców z Ukrainy. Firmy ratują się chętnymi z Azji.
Spadek zapotrzebowania na transport jest zjawiskiem występującym także w Niemczech. Z danych Bundesamt für Logistik und Mobilität (BALM) wynika, że w pierwszym półroczu przebiegi ciężarówek po płatnych drogach w Niemczech zmalały o 3,6 proc., w tym przewoźników zagranicznych o 2,7 % (polskich o 1,7 %) zaś niemieckich o 4,3 % Na polskich przewoźników przypada 19,1 proc. przejechanych kilometrów po płatnych drogach w Niemczech. – Wolumeny spadły w branży ok. 20%~30%. Co prawda widać światło w tunelu, ale raczej określamy, że ten rok był wyzwaniem dla branży – przyznaje dyrektor ds. sprzedaży Silvan Logistics Łukasz Staszak.
Także Łukasz Sidor oczekuje poprawy. – Opierając się na naszym doświadczeniu i analizie rynku, przewidujemy pewną poprawę sytuacji pod koniec czwartego kwartału 2023 roku, natomiast znaczące odbicie powinno nastąpić dopiero po zakończeniu pierwszego kwartału 2024 roku – przewiduje Sidor.