Od 1 grudnia stawki niemieckiego myta dla typowych zestawów (dmc 40 ton i 5 osi) wzrosną z 19 do 34,8 centów za kilometr. Różnica 15 centów jest gigantyczna, biorąc pod uwagę, że zarobek na kilometrze przewoźnika to 2-5 centów.
Przedsiębiorcy transportowi przyznają, że rozmowy z klientami o przeniesieniu podwyżki idą opornie. Ustawowo myto jest rodzajem podatku i powinno być w całości przeniesione na nabywcę usługi, ale rzeczywistość jest mniej optymistyczna dla przewoźników.
Czytaj więcej
Kontrole niemieckich służb prowadzone na drogach od granicy z Polską spowodowały korki na A2.
Wśród kilkuset tysięcy funkcjonujących w Europie przewoźników z pewnością nie będzie jednomyślności i wielu wyłamie się, jeżdżąc poniżej kosztów. Skutek jest oczywisty: branżę czkają masowe upadłości i brak mocy przewozowych akurat wtedy, gdy przyjdzie spodziewane odbicie gospodarcze. W rezultacie nieproporcjonalnie wzrosną ceny usług transportowych i ci, co przetrwają najbliższe kwartały odkują się.
Zresztą nie wszyscy zamierzają się po 1 grudnia poddawać i jeździć poniżej kosztów. – Jeśli będzie trzeba odstawię samochody pod płot – zapewnia Mirosław Maszoński, właściciel firm Maszoński Logistics.