Wyrok sądu administracyjnego w Köln (sygn. akt 14 K 6556/20) z 20 marca nie jest prawomocny. – Niestety w bieżącym roku kalendarzowym nie ma szans na odzyskanie maut – stwierdza partner w kancelarii Iuridica Łukasz Chwalczuk. Przyznaje, że były nadzieje, że Federalny Urząd ds. Logistyki i Mobilności (BALM) nie odwoła się. – O dopuszczeniu apelacji będzie decydować wyższy sąd administracyjny (Oberverwaltungsgericht, OVG) w Münster, spodziewamy się decyzji w okresie między 6 - 18 miesięcy – informuje Chwalczuk.
Zaznacza, że obsłużenie ponad 30 000 wniosków o zwrot maut jakie zostały złożone, wymaga ogromnej ilości pracy. – Nie jestem przekonany czy BALM posiada takie zasoby ludzkie, aby w rozsądnym czasie wydać decyzje i zwrócić pieniądze – dodaje partner w kancelarii Iuridica.
Sąd administracyjny w Kolonii potwierdził wyrokiem z marca, że stawki opłat pobieranych w latach 2016-2020 były błędne. Sąd ustalił, że nadpłaty za przejazd wyniosły 5,86% za lata 2016–2018 i 4,44% za lata 2019–2020. Ponadto powodom przyznano odsetki w wysokości 5 punktów procentowych powyżej stawki bazowej przewidzianej w prawie UE.
Czytaj więcej
Maleją obroty leasingu z transportu, spada popyt na ciągniki i naczepy, przewoźnicy mają coraz większe kłopoty ze spłatą rat.
W 2013 roku Chwalczuk razem z niemieckim mec. Martinem Pfnür wnieśli sprawę o zwrot części myta w imieniu 50 polskich firm transportu drogowego. Republika Federalna Niemiec uwzględniła koszty policji drogowej przy obliczaniu opłaty drogowej, mimo że nie jest to dozwolone przez prawo europejskie. W tej sytuacji polska firma transportowa złożyła do Sądu Administracyjnego w Kolonii roszczenia o zwrot nienależnie pobranych opłat drogowych przez Republikę Federalną Niemiec, w okresie od 1 stycznia 2010 roku do 18 lipca 2011 roku, na łączną kwotę 12.420,53 euro. TSUE przyznał powodom rację.