Producenci aut już sygnalizują zatrzymanie fabryk w czerwcu z powodu braku półprzewodników. Ford szacuje, że w drugim kwartale utraci połowę produkcji wartości 1-2 mld dol. Branża motoryzacyjna traci miliardy, ale podobny los może czekać producentów taboru kolejowego, ponieważ braki półprzewodników pogłębiają się.
Komu zabrać?
Moduły tranzystorowe, które są sercem układów energoelektronicznych w pojazdach szynowych i autobusach, powstają na bazie tych samych wafli krzemowych (a w najnowszej technologii wafli z węglika krzemu) co mniejsze tranzystory wykorzystywane w innych rynkach: przemyśle samochodowym, AGD, fotowoltaice i wielu innych gałęziach przemysłu. Stąd nagłe zwiększenie popytu na którymś z wymienionych rynków wpływa na dostępność półprzewodników we wszystkich innych branżach.
Goldman Sachs szacuje że dostawy półprzewodników w USA pokrywają tylko 80% zapotrzebowania. Tymczasem półprzewodniki trudno zastąpić. Adaptacja czipów innego producenta wymaga czasem przeprojektowania całego urządzenia i niesie ryzyko pogorszenia jakości lub trwałości gotowego produktu. Na dodatek nikt nie da gwarancji, że zamienniki będą łatwiej dostępne.
Czytaj więcej w: Teoretycznie elektryczna ciężarówka już się opłaca
Producenci tranzystorów stoją przed trudnym wyborem. Czy mają dostarczać miliony tanich, masowo produkowanych tranzystorów dla przemysłu samochodowego, czy użyć materiały i moce produkcyjne do wytwarzania w tysiącach znacznie droższych chipów dla kolei. Jednak ich produkcja wymaga więcej czasu i w sumie nie jest tak efektywna jak wytwarzanie masowych typów.