– Niemcy normalnie funkcjonują, wszystkie dostawy wyjeżdżają bez opóźnień zarówno do fabryk przemysłu samochodowego, AGD jak i towary spożywcze. Nie widzimy, żeby ktoś wycofywał się z wcześniejszych zleceń. Zamrożenie nie spowodowało żadnego uszczerbku, wszystkie dostawy realizowane są normalnie – zapewnia prezes JAS-FBG Jarosław Domin.
Czytaj więcej w: Kierowcy już przebierają w ofertach
Także członek zarządu Sachs Trans i dyrektor spedycji Marcin Sachs nie zauważa reperkusji niemieckiego lockdownu. – Zamrożenie niemieckiej gospodarki nie odbiło się na zamówieniach. Mamy dużo zakontraktowanych dostaw do Niemiec nawet na 24 grudnia i wszystkie będziemy realizować zgodnie z planem. Mamy już pierwsze zamówienia po Nowym Roku i nie ma sygnałów, żeby niemiecka gospodarka spowalniała. Tamtejsze fabryki pracują – zaznacza Sachs.
Czytaj więcej w: Diesle znikną ze sprzedaży
Przewoźnicy nie są pewni jak sytuacja ułoży się w nadchodzących tygodniach. Właściciel dużej firmy transportowej Robi z Kwidzyna Robert Olszewski także przyznaje, że na razie nie widać skutków niemieckiego lockdownu. – Liczba zleceń nie zmalała, ale sytuacja zmienia się z dnia na dzień, z godziny na godzinę. Problemy pojawiają się we Francji, Hiszpanii, czego wcześniej nie było. Jesteśmy pacyfikowani przy pomocy policji, różnych służb. Polscy przewoźnicy są w Europie Zachodniej persona non grata. Tymczasem gdyby polski transport przestał funkcjonować z dnia na dzień, Europa zostałaby sparaliżowana – wskazuje Olszewski.