Przez terminal w Świnoujściu przejeżdża 75 proc. masy ładunków promowych, przeładowanych w polskich portach. – Poprzez modernizację i rozbudowę infrastruktury dostępu od strony morza i lądu polskie bazy promowe mogą stanowić konkurencję dla innych baz promowych na Bałtyku w transporcie ładunków i osób z i do Skandynawii. Przy zwiększającym się z roku na rok potencjale przewozowym oraz widząc analizy rozwoju tego rynku można patrzeć z optymizmem na przyszłość baz w Gdyni, Gdańsku, a szczególnie w Świnoujściu – ocenia prezes Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych Tomasz Rejek.
Tymczasem firmy transportowe informują, że coraz trudniej zdobyć miejsce na promie i to właśnie w Świnoujściu. – Staramy się zawczasu planować rezerwując promy, mamy miejsca gwarantowane u armatorów. Ilość tych miejsc jest ograniczona i przy najbardziej obłożonych odejściach (piątek ze Szwecji, niedziela z Polski) zdarza się, że są braki. Tak więc promów przydałoby się więcej. Te różnice w obłożeniu mają odbicie w cenie – szczytowe są droższe, więc najkorzystniej jest wykorzystywać odejścia mniej oblegane, ale to, ze względów oczywistych, nie zawsze jest możliwe – przyznaje Jerzy Gębski z Enterprise Logistics.
Terminal Promowy Świnoujście otworzył wart 30 mln zł parking dla ciężarówek na 278 miejsc postojowych, ale przede wszystkim potrzebne są nowe promy. Pod koniec ub.r. należący do Skarbu Państwa promowy armator PŻB otrzymał 140 mln zł dofinansowania, przeznaczonego na zakup lub czarter promu. Jednostka ma pojawić się do końca 2023 roku. Trafi właśnie na połączenie Świnoujście-Ystad i powiększy o ponad 40 proc. długość linii ładunkowej promów tej trasy.
Polska i Szwecja podpisały blisko 5 lat temu porozumienie i otrzymały unijne dofinansowanie na rozbudowę infrastruktury promowej na tej trasie. Ystad zainwestowało w rozbudowany terminal, a PŻB zobowiązało się, że w 2019 roku pierwszy duży prom (228 m długości, 31 m szerokości i 900 miejsc dla pasażerów) zacznie obsługiwać połączenie.