Nie sposób kupić za normalne pieniądze materiałów ochronnych, alarmują przewoźnicy. – Najważniejsze jest zdrowie i bezpieczeństwo kierowców, pasażerów, całość ładunku – zapewnia przedsiębiorca przewozowy Jacek Modrzejewski. – Wozimy płynne artykuły spożywcze. Dla mnie GIS, HACCAP to pikuś. Maseczki były i są u moich kierowców, ale kończą się w magazynie. Tymczasem trudno jest je kupić, a bez maseczki nie wpuszczą moich kierowców do mleczarni czy innego zakładu – niepokoi się Modrzejewski. Dodaje, że samochody dezynfekowane są we własnej myjni.
Czytaj więcej w: http://Słaby marzec dla logistyki. Problemy na morzu i lądzie
Inny przedsiębiorca Piotr Kopczyński, podkreśla, że klienci wymagają, aby kierowca miał maseczkę i płyn do higieny. – Nie ma gdzie zamówić tych rzeczy. Może ministerstwo wprowadzi ich dystrybucję, bo nie mam gdzie tego kupić i po normalnej cenie. Za dwie maseczki żądano ode mnie 75 zł! – wymienia oburzony Kopczyński.
Na szalejące ceny środków ochrony natknął się także przedsiębiorca Marek Sałek. – Kupowałem telefonicznie maseczki dla mojego personelu i targowałem się. Tymczasem klient zamówił wszystko co miała hurtownia, uiścił przedpłatę i rzucił towar na Allegro. Może rząd zamrozi ceny, bo kilka dni temu sprzedawca maseczek w pół godziny podniósł ich ceny o 25 proc. za dwoma podejściami – zastanawia się Sałek.
Czytaj więcej w: Przewoźnicy autokarowi na skraju bankructwa