Ministerstwo Infrastruktury zaproponowało przesunięcie o 2 lata, do początku 2027 roku, wymogu stosowania przez WORD ciągników siodłowych o dmc 40 ton z naczepami, zamiast ciężarówek z przyczepami na osiach tandem o dmc 12 ton.
O dwuletnie przesunięcie wnioskowały Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego, które uważają, że wymiana taboru jest zbyt kosztowna. – Koszty wydłużenia okresu przejściowego w wymogach dla pojazdów, na których szkoli się i egzaminuje kierowców w kat C+E poniosą przewoźnicy. Dostaną kierowców, którzy zapłacili niemałe pieniądze za wyszkolenie, a w zamian nie otrzymali wymaganych w praktyce umiejętności, a jedynie papier. To nie jest nic innego jak tylko kupowanie uprawnień i to za zgodą Ministerstwa Infrastruktury, które w Polsce jest odpowiedzialne za politykę bezpieczeństwa ruchu drogowego – denerwuje się dyrektor Departamentu Transportu Drogowego ZMPD Piotr Mikiel.
TLP przeprowadziła badania ankietowe wśród pracodawców, w których oceniano m.in. umiejętność bezpiecznego i ekonomicznego prowadzenia pojazdów używanych w transporcie przez osoby bez doświadczenia zawodowego, które dopiero co uzyskały prawo jazdy kategorii C lub C+E oraz przeszły kwalifikację wstępną rzekomo przygotowującą do zawodu kierowcy. – Wśród ankietowanych, 57,3 proc. przedsiębiorców oceniło te umiejętności jako żadne lub niedostateczne. Tym wynikom nie sposób się dziwić, skoro szkolenie jest prowadzone na pojazdach, które nie są używane w firmach transportowych, a złośliwi nazywają je „taczkami dla świnek”. Dlatego jesteśmy przeciwni dalszemu przedłużaniu szkoleniowej i egzaminacyjnej fikcji – stwierdza prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska Maciej Wroński.
Czytaj więcej
Porty w Polsce i adriatyckie ścigają się o obsługę zleceniodawców z krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Na obu akwenach trwają duże inwestycje, a wygranymi są spedytorzy oraz ich klienci.