Światowy rynek symulatorów kolejowych będzie rósł w latach 2025-2032 w średniorocznym tempie 19 proc. rocznie i osiągnie wartość 22,19 mld dol., szacuje kalifornijska firma Coherent Market Insights. Dodaje, że jedna trzecia przypada na Europę.
Popyt na symulatory rośnie od dłuższego czasu, przykładem jest jeden z liderów rynku, francuska firma Corys, która w cztery lata zwiększyła przychody o 10 mln euro, do przeszło 35 mln euro w 2023 roku. Dobrze znanym konkurentem jest zbrojeniowy niemiecki gigant Krauss-Maffei Wegmann.
Polski rynek
W Polsce symulatory produkuje ETC-PZL Aerospace i założona w 2017 roku spółka SIM Factor. – Budujemy pięćdziesiąty siódmy symulator, czyli dwa razy więcej niż obliczaliśmy chłonność rynku. Firmy kupują symulatory, aby poprawić umiejętności maszynistów. Najlepszą rekomendacją jest wyposażone w nasze urządzenia Centrum Egzaminowania i Monitorowania Maszynistów Urzędu Transportu Kolejowego. Z 55 symulatorów kolejowych używanych w Polsce, 80 proc. to nasze konstrukcje – podkreśla prezes SIM Factor Michał Wierzbicki. Maszyniści mogą trenować na 8 tys. km cyfrowych tras, realistycznie odtworzonych przez spółkę. Zagraniczne odcinki mierzą 2 tys. km.
Czytaj więcej
Przekonują, że nie jest to wyłącznie przedświąteczne ożywienie. Jednak trudno stawiać prognozy na...
Wierzbicki dodaje, że z powodów bezpieczeństwa, trening maszynisty kosztuje tyle co pilota myśliwca F-16. – Statystyka pokazuje, że po zajęciach na symulatorze, 99 proc. kandydatów na maszynistę zdaje rzeczywistą jazdę na pociągu – podkreśla Wierzbicki. W Polsce jest 13 tys. maszynistów, ale brakuje rąk do pracy. Popyt zwiększy także wprowadzenie KDP, możliwe, że maszyniści tych pociągów będą mieli odrębną licencję.