Testy Boeingów 737 MAX z nowym oprogramowaniem idą pełną parą — zaobserwował „Seattle Times”. Ale Boeing jednocześnie ujawnił, że Maxy nawet po ponownej certyfikacji nie nadają się do latania do niektórych portów.
W nocy z czwartku na piątek czasu warszawskiego prezes Boeinga, Dennis Muilenburg poinformował, że Maxy z nowym oprogramowaniem wykonały już 96 lotów testowych, które łącznie potrwały 159 godzin. W najbliższych dnia polecą również maszyny odstawione na płytę, które zostały wyprodukowane, ale z powodu uziemienia przez regulatorów nie mogły zostać doręczone liniom lotniczym i firmom leasingowym. Tak, żeby po ponownej certyfikacji były gotowe do odlotu z Paine Field i Renton w stanie Waszyngton do portów docelowych. Muilenburg ujawnił również, że firma nieustannie spotyka się z regulatorami ruchu i przekazuje im informacje o postępach w testach. W ostatnich dniach takie sesje odbyły się z Brytyjczykami, Singapurczykami i Chińczykami. — Bardzo nam zależy, żeby wszyscy przekonali się do tych maszyn— mówił prezes Boeinga. Teraz w najbliższym czasie planowane jest spotkanie federalnej Agencji Lotnictwa (FAA) z przedstawicielami linii lotniczych, ma to być już ostatnia prosta przed gotowością do ponownej certyfikacji Maxów.
Tymczasem zostały ujawnione informacje Boeinga o tym, że duże Maxy (od 8 w górę) nie nadają się do operowania na lotniskach położonych wysoko (powyżej 2,3 km nad poziomem morza) bądź w bardzo gorącym klimacie. W takich portach, do których zalicza się m.in. Addis Abeba do startu Maxa potrzebny jest dłuższy pas, bo maszyna musi się bardziej rozpędzić przed oderwaniem od ziemi. W USA Boeing zidentyfikował 16 takich portów, w tym np. Denver w stanie Kolorado oraz niektóre lotniska kalifornijskie i dodatkowo Mexico City.
CZYTAJ TAKŻE: Maksy wywołały bessę na giełdach. Nie tylko Boeing traci
Z dostępnych danych wynika jednak, że to nie rozrzedzone powietrze było przyczyną katastrofy samolotu Ethiopiana, a na lotnisku w Bole International w Addis Abebie pasy startowe są długie (3,7 km) i pozwalają na operacje nawet największych maszyn. Jednakże zdaniem Boba Manna, eksperta lotniczego cytowanego przez „Seattle Times”, lepiej tam się sprawdzają B737 MAX 7 bądź B737-700, ponieważ szybciej są w stanie wzbić się w powietrze. Z kolei w stolicy Meksyku pasy startowe mają ponad 4 km długości i — jak na razie — Aeromexico bez problemów operowały stamtąd Maxami 8.
„Gorącym” lotniskiem jest port w Dżakarcie, ale i tutaj wiadomo, że przyczyną katastrofy 29 października 2018 Lion Air nie była niewystarczająca prędkość samolotu, tylko niemożność wyrównania trajektorii lotu i podciągnięcie w górę dzioba samolotu. Żadne z lotnisk, na które latały Maxy LOT-u, nie jest położone w gorącym klimacie bądź wysoko. Najwyżej znajduje się port w Madrycie — 667 metrów nad poziomem morza, i w Astanie — 347 . Pozostałe to Barcelona, Bruksela i Londyn Heathrow.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.
Pokaż komentarze