Powojenne przewozy samochodowe na wschód

W przewozach na wschód kluczowe jest zachowanie gestii transportowej i budowanie w tamtych krajach oddziałów polskich firm.

Publikacja: 11.07.2023 07:46

Powojenne przewozy samochodowe na wschód

Foto: ZMPD

Z powodu wojny Polscy przedsiębiorcy transportowi stracili wschodnie rynki. Nie musi to jednak być trwała sytuacja. Po nastaniu pokoju, zarówno w przypadku przewozów na Ukrainę jak i w przyszłości do Rosji i dalej położonych krajów, warunki będą ustalane na nowo. 

Ukraina z zezwoleniami

Dopuszczenie przez rząd Ukrainy do wykonywania przewozów międzynarodowych wszystkich chętnych doprowadziło do skokowego wzrostu wykonywanych przewozów z niecałych 300 tys. w 2021 roku do 515 tys. w 2022 roku. – Polscy przewoźnicy nie mają szansy powrócić na ten rynek, bo dominują na nim ukraińskie firmy. Są to głównie przedsiębiorcy mający inną ideę funkcjonowania transportu, dysponujący taborem do przewozów lokalnych, którzy zaniżają stawki, nie patrząc na amortyzację – uważa prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Jan Buczek. 

Czytaj więcej

Chiński handel urośnie dzięki karnetom TIR

Dodaje, że żywiołowa konkurencja niszczy także komercyjny, profesjonalny transport ukraiński, który od ponad pół roku opowiada się za wprowadzeniem zezwoleń. – Taka formuła byłaby właściwą próbą naprawy sytuacji. Jeśli nie da się tego zrobić, grozi nam konflikt między polskimi i ukraińskimi przedsiębiorcami. Chcemy pomagać, ale nie możemy tego przypłacić utratą warsztatów pracy – podkreśla prezes ZMPD. 

Profesjonalni przewoźnicy proponują, aby w przewozach komercyjnych przywrócić instytucję zezwoleń na dotychczasowych zasadach, oczywiście z powiększonym marginesem dopasowanym do zwiększonej wymiany handlowej. 

Jednak instytucja zezwoleń nie załatwi wszystkich spraw. – Utrzymanie obecności na wschodzie będzie wymagało od polskich firm transportowych i logistycznych budowy oddziałów na Ukrainie, aby kontrolować przepływy ładunków i pieniędzy. Jeśli tego nie zrobimy, gestię nad tymi potokami przejmą przedsiębiorcy z Ukrainy, którzy po umocnieniu się na swoim rynku, zagrożą naszej obecności w Unii Europejskiej. W tym wszystkim bardzo istotna jest rola państwa, aby jego organy sprawowały rzeczywistą kontrolę i wszyscy uczestnicy rynku działali według tych samych reguł – podkreśla prezes firmy ZET Trans Jan Załubski. 

Rosyjska ruletka

Od 1 lipca br. polski przewoźnik nie będzie mógł wykonać przewozu do krajów trzecich w tranzycie przez Rosję ani przejazdu po Rosji. Rosjanie pozwolili na przejazd do wyznaczonych terminali celem przeładunku. Podobny zakaz już wcześniej wydała Białoruś. Z kolei UE objęła embargiem zarejestrowane na Rosji i Białorusi ciężarówki oraz naczepy rejestrowane w Rosji. – W przewozach na wschód jest nienormalna sytuacja spowodowana wojną i sankcjami. Mamy korporacyjny zakaz jazdy do Rosji i Białorusi – zaznacza dyrektor zarządzający Kuehne und Nagel w Polsce Wojciech Sienicki. 

Czytaj więcej

Nadawcy już próbują eCMR

Z kolei prezes ZMPD przypomina, że Rosja od lat nagina interpretację dwustronnej umowy o przewozach na swoją korzyść. – Konkurencja z nimi nigdy nie odbywała się na równych prawach. Dzisiaj karta się odwróciła i sytuacja jest trudniejsza dla rosyjskich przewoźników. To jest ten moment, aby zastanowić się, w jaki sposób kształtować wspólnie rynek, żeby więcej tego typu sytuacje się nie powtarzały – uważa Buczek.

To jest zadanie dla administracji państwowej na okres powojenny. – Jeśli sankcje będą zniesione, odbudujemy pozycję na wschodnich rynkach, bo ktoś musi przewieźć ładunki. Rosjanie, Białorusini i Ukraińcy nie będą mieli tyle potencjału, aby poradzić osobie z przewozami, a zezwolenia dadzą nam parytet. Oczywiście konkurencja na pewno będzie, ale jest to normalny stan – przyznaje Sienicki.  

Podkreśla, że utrzymanie gestii transportowej zależy od nadawcy. – On decyduje na jakich warunkach sprzedaje towar: czy z zakładu, czy z dostawą do drzwi klienta. To przedsiębiorstwa produkcyjne muszą chcieć wykorzystywać polskich przewoźników. Na szczęście produkcja w Polsce ma się nieźle. Przydałaby się dobrze pomyślana akcja promocyjna polskiego transportu w środowiskach polskich producentów przemysłowych i rolnych (na targach i w stowarzyszeniach tych środowisk) – kończy Sienicki. 

Z powodu wojny Polscy przedsiębiorcy transportowi stracili wschodnie rynki. Nie musi to jednak być trwała sytuacja. Po nastaniu pokoju, zarówno w przypadku przewozów na Ukrainę jak i w przyszłości do Rosji i dalej położonych krajów, warunki będą ustalane na nowo. 

Ukraina z zezwoleniami

Pozostało 93% artykułu
Drogowy
Fatalny marzec dla przewoźników drogowych
Drogowy
Przewoźnicy domagają się zawieszenia wydawania licencji
Drogowy
Unia Europejska w strefie spadków rejestracji ciężarówek
Drogowy
Spadek sprzedaży naczep uderzył w Wielton
Drogowy
Firmy transportowe coraz częściej trafiają do restrukturyzacji
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił