Ponieważ inflacja cen żywności utrzymuje się obecnie znacznie powyżej podstawowej stopy inflacji, brytyjski rząd uważa, że rozsądne jest niezwiększanie tej presji kosztowną certyfikacją importu żywności z UE w październiku.
Chodzi o roślinne i zwierzęce produkty żywnościowe importowane z UE, które już podlegają pewnym regułom. – Przy imporcie produktów pochodzenia zwierzęcego objętych środkami bezpieczeństwa jest wymagane świadectwo weterynaryjne. Ponadto importer zobowiązany jest do złożenia pre-notyfikacji za pomocą systemu IPAFFS oraz do przekazania eksporterowi numeru wygenerowanego przez ten system. Zgłoszeniu podlegają: żywe zwierzęta, produkty biologiczne, produkty uboczne pochodzenia zwierzęcego, żywności i pasze wysokiego ryzyka niepochodzące od zwierząt, produkty pochodzenia zwierzęcego, złożone produkty spożywcze, rośliny i produkty roślinne – wymienia właścicielka agencji celnej AC Porath Joanna Porath.
Czytaj więcej
Wraca optymizm konsumentów, wraz z nim poprawiają się prognozy dla logistyki, w tym kontraktowej. Jednak tutejsi operatorzy stracą udziały w globalnym rynku na rzecz firm azjatyckich.
Jednak to nie wszystko, bowiem pierwotnie od października rząd miał wymagać certyfikatów, a od stycznia 2024 planował prowadzić fizyczne kontrole importowanej żywności. Deklaracji bezpieczeństwa miał wymagać od października 2024 roku. Dodatkowe wymogi to koszt ok. tysiąca funtów od asortymentu oraz dodatkowy czas na granicy, przeznaczony na inspekcję.
Brytyjski rząd zapowiada publikację regulacji „wkrótce”, jednak ich wdrożenie odłożył na później. Dodaje, że jeśli kontrole i kontrole przychodzące mają być teraz wprowadzone w jednym etapie, to wcześniej infrastruktura fizyczna musi być na miejscu i działać w całej Wielkiej Brytanii.