W Warszawie 11 października 70 ciężarówek protestowało pod siedzibą TVN. Właściciele firm transportowych od dłuższego czasu domagają się kontroli nowozakładanych przedsiębiorstw w tej branży i przywrócenia zezwoleń dla komercyjnych przewozów pomiędzy Polską i Ukrainą.
Zapewniają, że czekają na powstanie nowego rządu i liczą na rozmowy. – Liczymy na nowy rząd, żeby widział, że jest problem w branży transportowej. Sytuacja, gdzie na rynek wchodzi Ukraina, Białoruś, Rosja nawet Turcja, gdzie spółki z obcym kapitałem kupują tabor za gotówkę jest nie do przyjęcia i ktoś to powinien kontrolować. Rząd powinien wspólnie z przedsiębiorcami wypracować rozwiązania korzystne dla Polaków. Z kolejnym rządem nie będziemy korespondować, lecz domagać się konkretnego rozwiązania. Wczoraj szukałem paliwa dla dwóch ciężarówek. Osobówka bez problemu zatankuje, a ja ze stoma litrami nic nie zrobię. Jako przedsiębiorcy nie powinniśmy się martwić, gdzie kupię paliwo tylko kto je przywiezie. Tymczasem w hurcie jest droższe niż w detalu na stacji – denerwuje się Sokół.
Czytaj więcej
Niemiecka firma przygotowała całościową ofertę dla wodorowych napędów: od oczyszczenia wody i elektrolizerów po ogniwa wodorowe.
Liczy, że po wyborach w końcu będzie wypracowana polityka transportowa dla Polski i wspólna dla całej Unii. – Niezrozumiałe jest, żeby Polacy nie mogli wjeżdżać do Rosji i Białorusi, gdy wszyscy inni mogą. To jest nie do przyjęcia. Chcę zajmować się swoją firmą a nie polityką – podkreśla przedstawiciel protestujących przewoźników Jacek Sokół.
W proteście uczestniczyło około 70 samochodów. – Protest przebiegł lepiej niż mogliśmy się spodziewać. – Zrobiliśmy konferencję w Kałuszynie, gdzie policja zatrzymała nas do kontroli. Policja pilotowała nas pod siedzibę TVN gdzie również odbyła się konferencja na tle co prawda tylko kilku naszych aut i kilku przewoźników, ale to było podyktowane względami bezpieczeństwa i w porozumieniu z policją i tak to mogło być zorganizowane w dniu wczorajszym – wyjaśnia Sokół.