Pomorscy przewoźnicy zaniepokojeni są ukraińską konkurencją, która bez pozwolenia wykonuje przewozy kabotażowe po Polsce. – Codziennie pod Baltic Hub stoi 300 ciężarówek na ukraińskich rejestracjach. Część z nich wozi kontenery na Ukrainę, rynek, który już dawno straciliśmy. Pozostałe samochody obsługują trasy po Polsce, co jest nielegalne – podkreśla prezes Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych Tomasz Rejek.
Ukraińska konkurencja jest na tyle bolesna, że przewoźnicy zagrozili protestem i wymogli przyjazd Głównego Inspektora Transportu Drogowego Artura Czapiewskiego.
Czytaj więcej
Przedsiębiorcy transportu samochodowego wystąpili do Ministerstwa Infrastruktury z pomysłem wprowadzenia stawki minimalnej w przewozach drogowych.
Rejek przypomina, że problem narastał od wielu kwartałów. Już kilka miesięcy temu polscy przewoźnicy protestowali na granicach przed coraz bardziej śmiałym wykorzystywaniem obecnej sytuacji przez ukraińskie firmy transportowe w niedozwolonych przejazdach. Nieporównywalne wymogi i koszty finansowe związane z prowadzeniem firmy transportowej w UE, a na Ukrainie zachęcają do podjęcia ryzyka.
Prezes PSPD wylicza, że „zaczęły powstawać jak grzyby po deszczu firmy transportowe, spedycyjne, składy celne z ukraińskim kapitałem, które często działają na zasadach dalekich od przyjętych europejskich norm.”