Po konsultacjach Ministerstwo Infrastruktury przedstawiło 8 października rządowy projekt nowelizacji ustawy o transporcie drogowym oraz niektórych innych ustaw. Zajęło się w nim tylko wynagrodzeniami dla kierowców pracujących w ruchu międzynarodowym.
Resort zaproponował, aby do 31 grudnia 2022 roku pozostawić dowolność rozliczania kierowców, tzn. na dotychczasowych zasadach (co oznacza po 6 lutego 2022 roku, gdy zacznie obowiązywać Pakiet Mobilności, 40-procentowy wzrost kosztów wynagrodzeń) lub odprowadzać składki na ubezpieczenia od średniej dla pracowników delegowanych (czyli od 5 600 zł). Od początku 2023 roku składki społeczne będą opłacane tylko od średniej.
Przedsiębiorcy uważają, że nikt nie będzie zainteresowany przepisami przejściowymi. Wskazują, że Kodeks pracy da kierowcom możliwość występowania o wypłaty diet i ryczałtów, a sądy orzekną taką konieczność, zatem podwyżki będą wyższe i poziom wynagrodzeń w polskich firmach stanie się wyższy niż w państwie przyjmującym.
Przewoźnicy są rozczarowani, że rząd nie przedstawił nowelizacji ustaw o ubezpieczeniach społecznych i ustawy podatkowej, które mają zasadniczy wpływ na wysokość wynagrodzeń, a nie ustawa o czasie pracy kierowcy. – Jesteśmy zawiedzeni trybem prowadzenie ze środowiskiem dialogu – stwierdza prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Jan Buczek. – Uważamy, że ustawa wywoła poważny wzrost kosztów u polskich przewoźników, co zmniejszy ich konkurencyjność i może katastrofalnie odbić się na udziale na europejskich rynkach. Uważamy, że rząd powinien pomyśleć o rekompensacie dla branży. Choćby w Niemczech słyszymy, że tamto państwo kupuje opony i dystrybuuje wśród przewoźników – uważa Buczek.
Przewoźnicy międzynarodowi w Polsce zatrudniają ponad 300 tys. kierowców i mają ponad jedną czwartą europejskiego rynku przewozów międzynarodowych.