- wzmocnienie roli Inspekcji Transportu Drogowego.
Następne spotkanie z przewoźnikami zaplanowane jest na 20 grudnia. – Przekazaliśmy postulaty, które przez resort zostały przyjęte. Temat ZUS jest rozpatrywany i może uda się poprawić zapisy. Możliwe, że już 20 grudnia dowiemy się jaki jest stan realizacji niektórych z nich. Rozmawialiśmy także z przewodniczącym Sejmowej Komisji InfrastrukturyMirosławem Suchoniem, który także obiecał pomoc. Widać dobrą chęć polityków, ale końcowego efektu nie potrafię przewidzieć – zastrzega wiceprezes Kujawsko – Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych im. Dionizego Woźnego Grzegorz Chełminiak.
Dla przedsiębiorców kluczową sprawą jest obniżenie kosztów, a szczególnie wysokości składek na ZUS, które po wdrożeniu zapisów Pakietu Mobilności wzrosły bardziej, niż w innych krajach. – Dysproporcja to tysiąc euro na jednym pracowniku miesięcznie. O tyle jesteśmy mniej konkurencyjni – porównuje prezes Ogólnokrajowego Stowarzyszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych i Spedytorów „Podlasie” Karol Rychlik.
Tłumaczy, że z powodu wyższych kosztów polskie firmy tracą rynek, na czym traci także państwo otrzymując mniejsze wpływy podatkowe. – Państwo ma wybór: kierowcy w polskich firmach i rozliczający się w Polsce, lub pracujący za granicą i tam płacący podatki. Powinni być rozliczani nie od średniej tylko od najniższej. Transport to jedyna branża, która tak jest rozliczana – zaznacza Rychlik.
Liczy, że rząd powtórzy deklaracje, że przywróci stan podobny do okresu przed 2022 rokiem. – Zasady wywodzące się z Pakietu Mobilności muszą być zachowane, ale unijna dyrektywa nie mówi czy do wyliczeń składek ZUS ma być stosowana średnia czy najniższa krajowa. Podobnie domagamy się, aby delegacje i diety można było wziąć w koszty. – ZUS na tym nie straci, ponieważ na rynku zostałoby więcej aut, więc przychody ogółem wzrosną, choć w przeliczeniu na samochód byłby mniejszy – przyznaje Rychlik.