Decyzja Bundestagu o wydłużeniu obniżki myta do zera przez kolejne 3 lata (do końca 2023 roku) dla pojazdów napędzanych na gaz na pewno pomogła w popularyzacji samochodów ciężarowych z takim napędem – przyznaje Tomasz Wykrota z Iveco Polska. Przyznaje, że COVID rynkowi nie pomógł. – Bez pandemii byłby boom – przekonuje wskazując na głęboki spadek rejestracji samochodów ciężarowych.
Przypomina, że dopiero w 2018 roku doszło do jakiejkolwiek liczącej się sprzedaży. – To były pojedyncze sztuki, pierwsi klienci rozważali te pojazdy. Dopiero po pierwszej decyzji Bundestagu znoszącej myto rynek obudził się. Dwuletni okres zerowego myta kończy się w 2020 roku i zainteresowanie spadało, bo malały korzyści – przyznaje Wykrota.
Jako głównych odbiorców wskazuje transport międzynarodowy. – Jest kilku klientów sięgających po LNG (ciekły gaz ziemny), którzy rozpatrują przejazdy przez Niemcy. Oszczędności na maut są wówczas ewidentne – zaznacza przedstawiciel Iveco i dodaje, że coraz więcej firm przekonuje się do niższych kosztów użytkowania takiego samochodu.
Czytaj więcej w: Dostawczaki idą jak woda
Na podstawie danych CEP Wykrota wylicza, że w 2017 roku w Polsce zarejestrowano 7 ciągników na LNG, w kolejnym roku 27, zaś w 2019 roku 148. W pierwszych czterech miesiącach tego roku rejestracje wyniosły 161 sztuk. Podwozia wyposażane są w instalacje ze sprężonym gazem (CNG), także podlegające zniżkom niemieckiego myta. W 2017 roku zarejestrowano 3 takie samochody, w następnym roku dwa razy więcej i aż 76 w 2019 roku. Do kwietnia br. rejestracje wyniosły 16 szt., a wyhamowała je pandemia.