Obsługujący Port Hamburg operator kolejowy Metrans ostrzegł 6 września, że klienci muszą przygotować się na opóźnienia, ponieważ Port Hamburg nie przyjmuje pociągów. Opóźnienia w terminalach przekraczają 24 godziny i przewoźnik spodziewa się, że klienci będą musieli do opóźnień przyzwyczaić się. Metrans wskazuje, że główne linie kolejowe nie mają odpowiedniej przepustowości. Te okoliczności zmuszą przewoźników do podniesienia cen.
Także PCC Intermodal przyznaje, że zatrzymanie prac portu wpływa na rozkład jazdy pociągów i powoduje opóźnienia i komplikacje. Utrudniają one życie spedytorom. – Powtarzające się akcje strajkowe dokerów w Hamburgu i na kolei podrywają opinię solidnego i przewidywalnego przeładowcy, jaką Hamburg ciszy się od wielu lat – uważa przewodniczący Polskiej Izby Spedycji i Logistyki Marek tarczyński.
Czytaj więcej
W ślad za polskimi firmami produkcyjnymi i handlowymi, do Azji Środkowej zmierzają także rodzime przedsiębiorstwa logistyczne.
Wskazuje opóźnienia dotykają nie tylko załadowców, których ładunki są obsługiwane w tym porcie, ale poprzez silne powiązania siatki połączeń oceanicznych i dowozowych również inne porty na Morzu Północnym i Bałtyku. – Beneficjentem problemów w Hamburgu są porty ARA, a w przyszłości, jeśli spory pracownicze będą załatwiane w ten sposób, przysporzy to ładunków planowanemu terminalowi w Świnoujściu – przewiduje przewodniczący PISiL. – Na naszym krajowym rynku z autopsji znamy bolesne konsekwencje portowych akcji strajkowych, żeby przypomnieć strajk na BCT w 2008 roku, który przyspieszył rozwój BH, czy też zeszłoroczne problemy tego terminalu, które objawiały się dotkliwą kongestią – przypomina Tarczyński.
Związki zawodowe ver.di negocjuje wynagrodzenie i odrzucił pod koniec sierpnia ofertę Związku Operatów Portów Morskich ZDS. Pracodawcy oferowali podwyżkę o 0,95 euro na godzinę od 1 stycznia lub o 1,15 euro. Negocjator ver.di Maren Ulbricht wezwał ZDS do poprawienia oferty. Podobne strajki wybuchały w pozostałych portach Niemiec.