Brakuje ponad pół mld zł na nowe promy

Polscy armatorzy szybko tracą rynek przewozów do Skandynawii, wypierani przez zagraniczne firmy z większymi promami i niższymi cenami usług.

Publikacja: 12.01.2025 11:31

Brakuje ponad pół mld zł na nowe promy

Polferries

Foto: Polferries

Ubiegły rok okazał się niepomyślny dla działających w Polsce przewoźników promowych. Główna trasa ze Świnoujścia do Szwecji zanotowała 10-procentowy spadek przewozów do 9 mln ton, wg wstępnych danych podanych przez Ministerstwo Infrastruktury. 

To złe wieści szczególnie dla polskich armatorów, którzy w ostatnich latach stracili prawie 20 pp. procentowych udziału rynkowego na kluczowej trasie do Ystad. Zagraniczna konkurencja wprowadziła wcześniej duże promy i wypycha PŻM (Unityline) i PŻB (Polferries) z rynku. – Konkurencja zabiera ładunki głównie polskim armatorom, a nie TT Line. Promy konkurencji o długości linii ładunkowej ponad 4 km są bardziej konkurencyjne do naszych 20-letnich promów o linii ładunkowej o średniej długości 1,5 km – wyjaśnia sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury Arkadiusz Marchewka. 

Czytaj więcej

Sprzedaż ciężarówek nadal zwalnia

Finansowanie na nowo

Przyznaje, że sytuacja na rynku promowym jest wielkim wyzwaniem. Rząd planował, że nowe promy polskich armatorów wejdą do użytku w 2017 roku, jednak nie udało się tego dokonać nawet w 2021 roku. Udało się jedynie w trybie alarmowym kupić we Włoszech prom, który wszedł latem 2024 roku do żeglugi w barwach Polferries jako Varsovia. 

Dopiero w kwietniu 2020 roku powstała spółka Polskie Promy z kapitałem 650 mln zł. Razem z pożyczką 350 mln zł sfinansowała budowę trzech promów w stoczni Remontowa. Zwodowała jeden prom, drugi jest na ukończeniu, jednak od lutego 2024 roku stocznia nie otrzymywała pieniędzy za wykonane prace. – Mamy problem z finansowaniem projektu – przyznaje sekretarz stanu. 

Finansowanie składało się z trzech części: dotacji 650 mln zł, pożyczki 350 mln zł, środków własnych Unity Line i Polferries, resztę pokrywał kredyt bankowy. – Cały plan finansowy zakładał kilkuprocentowy wzrost przewozów, natomiast w 2024 roku zmalały one do 9 mln ton, czyli prawie o 1 mln ton. Zmalał rynek, a jednocześnie gigantycznie wzrosły koszty budowy i liczby nie spinały się. Promy nie mogłyby zarobić na siebie. Podjęliśmy decyzję o zmianie struktury finansowania i w pierwszym kwartale przedstawimy plany, aby zakończyć budowę trzeciej jednostki. Musimy nadrobić stracony czas i potrzebujemy ponad pół mld zł na dokończenie realizacji trzeciej jednostki. Konieczne jest dokapitalizowanie spółki, plan musimy tak opracować, aby przy malejącym rynku finansowanie spinało się – zapowiada Marchewka. 

Czytaj więcej

Budowa obiektów CPK ruszy w 2026 roku

Ceny i przewozy spadły

Podkreśla, że celem jest odzyskanie udziału na Bałtyku, co nie będzie łatwe. Ze Świnoujścia wyruszają promy TT Line i Finnlines. Choć ten ostatni ruszył z opóźnieniem, to jest nadwyżka oferty promowej. Na dodatek polscy armatorzy musza trzymać się stawek frachtowych, ponieważ kupują prawa do emisji ETS. W 2024 roku 40 proc. uprawnień, w tym roku 70 proc., a w przyszłym 100 proc. Zwolnić z tego obowiązku może tylko napęd na ciekły gaz ziemny (LNG). Promy budowane w Remontowej będą tak wyposażone (silniki i instalacja fińskiej firmy Wartsila). Zbudowana we Włoszech Varsovia może być doposażona w instalację LNG. – Przeróbka na LNG kosztuje kilkanaście mln zł, na co armator nie może sobie pozwolić – zauważa sekretarz stanu. Dodaje, że konieczna jest operacyjna współpraca obu polskich armatorów.  

Sytuację chwalą sobie użytkownicy promów. – Konkurencja zrobiła swoje i ceny spadły a zarazem poprawiła się jakość obsługi. Szersza oferta po stronie operatorów zbiegła się w czasie z przeciągającym się (być może przechodzącym w stan chroniczny) spadkiem popytu na przewozy, co dodatkowo wzmocniło efekt – opisuje dyrektor ds. Spedycji Lądowej i Magazynowania C. Hartwig Szczecin Jerzy Gębski. 

Czytaj więcej

To był dobry rok dla portów morskich

Wskazuje przy tym na ledwie dostrzegalny wzrost szwedzkiego PKB w ub. r o 0,3 proc. i prognozowany przez KE na ten rok wzrost o 1,8 proc. – Branża oczekuje, że pracy będzie więcej, tzn. towarów do przewiezienia. Wówczas pojawi się zapotrzebowanie na nowy prom. Obecnie takiego nie widzę. Finnlines miało wprowadzić drugą jednostkę, ale póki co tego nie zrobiła – zastrzega Gębski. 

Ubiegły rok okazał się niepomyślny dla działających w Polsce przewoźników promowych. Główna trasa ze Świnoujścia do Szwecji zanotowała 10-procentowy spadek przewozów do 9 mln ton, wg wstępnych danych podanych przez Ministerstwo Infrastruktury. 

To złe wieści szczególnie dla polskich armatorów, którzy w ostatnich latach stracili prawie 20 pp. procentowych udziału rynkowego na kluczowej trasie do Ystad. Zagraniczna konkurencja wprowadziła wcześniej duże promy i wypycha PŻM (Unityline) i PŻB (Polferries) z rynku. – Konkurencja zabiera ładunki głównie polskim armatorom, a nie TT Line. Promy konkurencji o długości linii ładunkowej ponad 4 km są bardziej konkurencyjne do naszych 20-letnich promów o linii ładunkowej o średniej długości 1,5 km – wyjaśnia sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury Arkadiusz Marchewka. 

Pozostało jeszcze 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Morski
To był dobry rok dla portów morskich
Morski
Tankowce szarej floty bez ubezpieczenia
Morski
W przygotowaniu nowy tor podejściowy dla Świnoujścia
Morski
Sukces portów i terminali zależy od bliskich relacji z armatorami
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448410;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Morski
Porty zapchane, towar będzie spóźniony