Międzynarodowe Stowarzyszenie Pracowników Portowych (ILA) i Międzynarodowa Rada Dokerów (IDC) przyjęły 6 listopada „Rezolucję ze Szczytu w Lizbonie” przeciwko automatyzacji urządzeń i procesów w terminalach. – Jeśli jakakolwiek firma zdecyduje się na wprowadzenie jakichkolwiek form automatyzacji likwidującej miejsca pracy w jakimkolwiek porcie, którego dokerzy i pracownicy morscy są częścią tego nowo utworzonego sojuszu morskiego, urządzimy w tej firmie globalny strajk trwający od trzech do czterech tygodni – zagroził prezes ILA Harold Daggett.
W połowie ub. r. blisko połowa zarządców terminali przymierzała się do automatyzacji, a wartość tego rynku w 2035 roku może przekroczyć 20 mld dol.
Czytaj więcej
Spedytorzy są zaniepokojeni wycofaniem prywatnych inwestorów w świnoujski terminal kontenerowy. K...
Przywódca ILA ma nadzieję, że szczyt w Lizbonie stanie się iskrą zapalną dla związków zawodowych pracowników portowych i branży morskiej, podobnie jak miało to miejsce w przypadku jego własnego ILA w zeszłym roku, kiedy to udało mu się wynegocjować przełomową sześcioletnią umowę ramową z United States Maritime Alliance, zawierającą zapisy powstrzymujące automatyzację doków na wybrzeżach Atlantyku i Zatoki Meksykańskiej.
Automatyzacja niesie zagrożenia
Daggett ostrzegł również, że automatyzacja nie ma na celu modernizacji portów, lecz eliminację specjalistów w celu zwiększenia zysków, powtarzając dawne błędy pod nowym technologicznym płaszczykiem. – Nie jesteśmy przeciwni innowacjom, jesteśmy przeciwni ich wykorzystywaniu do zmiecenia nas z powierzchni ziemi – stwierdził, potępiając jednocześnie niszczycielski wpływ, jaki częściowa lub całkowita automatyzacja już wywarła na zatrudnienie i społeczności portowe na różnych kontynentach.