Największym wyzwaniem dla polskiego rynku e-commerce staje się rosnąca presja zagranicznych platform – uważa Bartosz Wójcik, Insights & Marketing Expert, Gemius w najnowszym raporcie o rynku e-commerce.
Przyznaje, że Allegro nadal dominuje pod względem znajomości marki (znajomość spontaniczna na poziomie 86%), ale Temu, jeszcze niedawno „nowy gracz” na rynku, znalazł się na drugim miejscu, z 32% wskazań. – Jako pierwszą markę Temu wymieniło 4% badanych. Dla porównania, w poprzednim roku wyniki azjatyckiego marketplace’u kształtowały się na poziomie 20% (ToM 2%) – porównuje Wójcik.
Platforma z własnym magazynem
Także Ivan Kovalov, Ecommerce Manager (WPP Media), Grupa Robocza E-commerce i Retail Media IAB Polska przyznaje, że Temu uczyniło w 2025 roku największy skok i zdobyło 32% spontanicznej znajomości, awansując na drugie miejsce w umysłach Polaków. – Platforma realnie kanibalizuje pamięć o AliExpress (12%) i dociera do użytkowników intensywną komunikacją oraz ostro konkurencyjną ofertą. Amazon utrzymuje równy poziom recall w grupach wiekowych (20%), ale nie przyspiesza. OLX broni podium (30%), choć w segmencie produktów używanych dynamikę przejmuje Vinted – zauważa Kovalov.
Czytaj więcej
Prezes ORLEN Paczki Waldemar Hlebowicz mówi o inwestycjach ORLEN Paczki i jak widzi przyszłość fi...
Prezes zarządu Fulfilio Arkadiusz Filipowski wylicza, że chińskie platformy (AliExpress, Temu, Shein, JD itp.) coraz szybciej budują własne magazyny i centra fulfillment w Europie, m.in. w Belgii (hub Cainiao w Liège) oraz w Polsce. – Dzięki temu łączą w jednym ręku wolumen produkcyjny z Chin, międzykontynentalny fracht, europejskie magazyny i systemy ostatniej mili, co pozwala im optymalizować koszty i czas dostaw w skali całego kontynentu, a nie pojedynczego kraju. Platformy te dysponują własną technologią do zarządzania sprzedażą, ceną, zapasem i logistyką, co umożliwia agresywną politykę rabatową oraz subsydiowanie części kosztów dostawy z marży na towarze lub z budżetów marketingowych. Przy bardzo dużych wolumenach uzyskują niższe stawki na frachcie i sortowaniu niż lokalne sklepy, co jeszcze pogłębia ich przewagę kosztową – alarmuje Filipowski. – W takim modelu trudno mówić o równej konkurencji – przyznaje.