Rynek przysiadł, większość firm dziś zwalnia tempo, pan w tym czasie stawia kolejne budynki i rozwija infrastrukturę. Czy to dobry moment na inwestowanie?
To zawsze jest pytanie o odwagę — albo wiarę. Ale prawda jest taka, że my po prostu nie gonimy za rynkiem. My go obserwujemy. Kryzys to moment, w którym wielu traci nerwy, a wtedy pojawia się przestrzeń dla tych, którzy myślą długofalowo. Nie budujemy po to, żeby potem szukać najemców. My najpierw ich znamy, a dopiero potem wbijamy pierwszą łopatę. Dzięki temu w naszych parkach nie ma pustych przestrzeni, jest ciągłość. A ciągłość w dzisiejszych czasach to luksus.
Czy Small Business Units rzeczywiście zmieniają sposób, w jaki firmy funkcjonują w mieście, czy to wciąż tylko modne hasła?
W Polsce zbyt często hasła zastępują treść. A Small Business Unit to po prostu sensowny pomysł na XXI wiek. Kiedyś mieliśmy magazyny na przedmieściach i biura w centrum. Dziś firmy szukają miejsca integrującego procesy — nowoczesnego i blisko ludzi. SBU to nie są zwykłe hale. To siedziby z charakterem, w których obok strefy operacyjnej masz eleganckie biuro z widokiem na zieleń. Co ważne — każda firma ma tu swoją własną przestrzeń, z osobnym wejściem i zapleczem. Nie ma części wspólnych, nie ma open space’u dzielonego z sąsiadem. Dzięki temu najemcy zachowują prywatność i autonomię, a jednocześnie funkcjonują w ramach bezpiecznego, żyjącego parku biznesowego. To właśnie połączenie niezależności i wspólnej energii tworzy prawdziwy hub — miejsce, w którym można się rozwijać, współistnieć z innymi firmami, ale wciąż mieć poczucie własnego adresu i tożsamości. Myśmy ten model w Polsce wprowadzili jako pierwsi i to on stał się naszą wizytówką.
Czytaj więcej
Przyszłością są współdzielone sieci automatów paczkowych. Zbliża się kolejny etap rozwoju rynku i...