Alternatywne dostawczaki

Przepisy zmuszają do produkcji i stosowania aut z napędem alternatywnym. Jak zrobić, żeby to się opłacało?

Publikacja: 24.01.2020 17:04

Alternatywne dostawczaki

Foto: logistyka.rp.pl

Unijni politycy narzucili na ten rok lekkim pojazdom dostawczym o dmc do 3,5 tony emisje nie większe niż 147 gram CO2/km. Do 2025 roku muszą one zmaleć o 15 proc., a do 2030 roku o 31 proc.

Za każdy gram dwutlenku węgla ponad limit producent samochodu zapłaci karę 95 euro, przemnożoną przez liczbę zarejestrowanych w EU „nienormatywnych” aut. Spełnienie norm możliwe będzie dzięki napędom alternatywnym: gazowym lub elektrycznym.

Gaz z przyszłością

Pomocą w popularyzacji napędów alternatywnych są dopłaty, w Polsce przewidziane przez ustawę o elektromobilności. Fiat stawia na napędy gazowe. Ducato w wersji CNG jest na rynku dostępne od wielu lat. – Ta wersja nie była to tej pory promowana, ani zbyt często wybierana przez klientów w Polsce ze względu na bardzo małą ilość stacji CNG – wyjaśnia Fiat Professional Brand Manager Janusz Ellert. W Polsce  jest 27 stacji ze sprężonym gazem ziemnym, wynika z zestawienia Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych.

Ellert przyznaje, że od zeszłego roku notuje wzrost liczby zapytań o takie wersje pojazdów. – Ma to  związek z tzw. ustawą o elektromobilności, która kwalifikuje pojazdy CNG jako pojazdy zasilane „czystymi alternatywnymi” źródłami.

""

Fiat Ducato oferowany jest w wersji spalinowej na gaz i olej napędowy, a firma przygotowała także odmianę elektryczną. Fot. Fiat.

logistyka.rp.pl

Ellert wskazuje, że pojazd zasilany CNG jest znacznie tańszy od pojazdu elektrycznego (w przypadku Ducato, jest on zaledwie o 5-10 proc. droższy od wersji z silnikiem diesla, a w mniejszych samochodach np. na Fiorino wersja CNG jest nawet tańsza od wersji diesla) oraz oferuje znacznie bardziej użytkowe zasięgi od obecnych dostawczych samochodów elektrycznych.

Czytaj więcej w: Przewoźnicy domagają się mniejszej akcyzy

Zaznacza, że powoli ale systematycznie rośnie liczba stacji CNG w Polsce, zarówno tych publicznych, ale przede wszystkim prywatnych – budowanych przez różne podmioty i firmy na własny użytek. – Koszt budowy własnej stacji CNG jest nieporównywalnie mniejszy do tradycyjnych stacji, a nawet punktu szybkiego ładowania prądem. W 2020 i kolejnych zamierzamy mocniej zaangażować się w promocję CNG jako „czystej” i mądrej alternatywy do wciąż bardzo drogiej technologii elektrycznej – zapewnia Ellert.

Elektryczny finansowanie

Większość producentów aut stawia na elektryczne napędy, co można uzasadnić lepszą od gazowej infrastrukturą ładowania: w Polsce jest 1611 ładowarek. Jeszcze w tym roku w ofercie pojawi się hybrydowy Ford Transit, e-Sprinter oraz elektryczne wersje dostawczaków Volkswagena. Pierwsi klienci już są: w listopadzie narodowy operator wynajął długoterminowo Nissany e-NV220 dla jedenastu lokalizacji.

Reszta przedsiębiorców bada opłacalność takiej inwestycji. Na przełomie 2018 i 2019 roku firma logistyczna No Limit przez 5 tygodni testowała eCraftera. Przebył on w czasie prób 1,7 tys. km, gdy spalinowy 1,9 tys. km. Auto elektryczne kosztowało 275,6 tys. zł netto, zaś spalinowy odpowiednik 195 tys. zł. Bez dopłat zakup elektrycznego Craftera stawał się opłacalny po sześciu latach.

Do zakupu elektrycznych modeli zniechęca cena, wyższa o blisko połowę od modelu z silnikiem spalinowym. Radą na słoną cenę jest skorzystanie z wynajmu długoterminowego, wskazuje prezes Volkswagen Financial Services Polska Mikołaj Woźniak.

""

Poczta Polska testowała auta elektryczne o ładowności do 800 kg. Fot. Poczta Polska

logistyka.rp.pl

W 2020 roku eCrafter trafi do sprzedaży. – Przewidujemy że w tym modelu wzrośnie udział wynajmu długoterminowego, który w modelach z silnikami spalinowymi wynosi 15 proc. Takie finansowanie w przypadku 2-letniej umowy zapewni ratę miesięczną nawet o połowę niższą w porównaniu z klasycznym finansowaniem. Instytucja finansująca, czyli w tym wypadku VWFS wyznacza wartość końcową i bierze na siebie ryzyko jej właściwego wyliczenia – podkreśla dyrektor departamentu marketingu i brand managementu VWFS Daria Zielaskiewicz.

Dostępne będą także modele eCaddy i eTransporter. – Wszystkie trzy modele będą mogły poruszać się buspasami, co bardzo przyspiesza miejskie dostawy – podkreśla korzyści Zielaskiewicz.

Rynek wtórny głupcze

Wynajem długoterminowy jest najszybciej rosnącą formą finansowania i użytkowania nowych samochodów. W III kwartale 2019 roku firmy zajmujące się wynajmem długoterminowym kupiły o 3,1 proc. więcej nowych aut. W tym samym czasie zakupy samochodów firmowych za gotówkę, w kredycie lub w tradycyjnym leasingu spadły o 4,2 proc., podaje Polski Związek Wynajmu i Leasingu Pojazdów.

Czytaj więcej w: Elektryczne ciężarówki dla miast

Nie wszyscy uważają jednak, że wynajem długoterminowy i dopłaty doprowadzą do łatwego wdrożenia paliw alternatywnych. Szef Działu Badania Rynku Autovista Polska (Eurotax), Marcin Kardas przypomina, że rynek samochodów dostawczych jest ostatnim, który wciąż wchłania młode samochody używane. – Być może usługa najmu nie jest jeszcze na tyle popularna, żeby skierować uwagę kupujących samochody używane na pojazdy nowe. Tego rodzaju postępowanie, które przeciągnęło użytkowników młodych samochodów używanych do nowych zapchało stoki pojazdów osobowych i ciężarowych, a także doprowadziło do ich gwałtownej przeceny. Sprzedać te auta z drugiej ręki staje się dużym problemem, bowiem najem, czyli koszty użytkowania rozłożone na raty stały się atrakcyjną alternatywą dla posiadania własnego, używanego pojazdu – tłumaczy Kardas.

Uważa, że dopłaty do samochodów elektrycznych to pomysł nie do końca przemyślany. – Taka dotacja zachęci jedynie nabywców aut nowych – podkreśla szef Działu Badania Rynku.

Wskazuje, że rynek wtórny, póki co, nie jest zainteresowany elektrycznymi modelami, wobec czego elektryczne auta używane charakteryzują się większym spadkiem wartości, niż spalinowe. – To oznacza, że koszty użytkowania (TCO) e-pojazdu będą wyższe od zakupu samochodu z napędem spalinowym. W ten sposób e-mobilność się nie rozwinie – alarmuje Kardas.

Uwaga powinna być raczej skierowana na rynek wtórny. – Jeśli stworzymy warunki do taniej eksploatacji, popyt na samochody nowe i używane sam powstanie. To z kolei zahamuje spadek wartości i podniesie konkurencyjność pojazdów elektrycznych w stosunku do spalinowych, a ich zakup stanie się po prostu opłacalny – wyjaśnia Kardas.

W związku z tym należałoby się zastanowić jak pobudzić rynek wtórny. – Pieniądze przeznaczone na dopłaty, które są tak naprawdę dotacją dla producentów, mogłyby trafić do dystrybutorów energii elektrycznej na zbudowanie infrastruktury i pokrycie kosztów dostaw prądu. Darmowa energia przez np. 10 lat dla każdego nabywcy samochodu elektrycznego i dostępność punktów ładowania skutecznie zachęciłyby do e-mobilności – zapewnia Kardas.

Unijni politycy narzucili na ten rok lekkim pojazdom dostawczym o dmc do 3,5 tony emisje nie większe niż 147 gram CO2/km. Do 2025 roku muszą one zmaleć o 15 proc., a do 2030 roku o 31 proc.

Za każdy gram dwutlenku węgla ponad limit producent samochodu zapłaci karę 95 euro, przemnożoną przez liczbę zarejestrowanych w EU „nienormatywnych” aut. Spełnienie norm możliwe będzie dzięki napędom alternatywnym: gazowym lub elektrycznym.

Pozostało 94% artykułu
Materiał Partnera
Jakość w logistyce – dlaczego firm nie stać na pozorne oszczędności?
Innowacje w logistyce
AI, IoT, Big Data i telematyka w zarządzaniu flotą pojazdów
Innowacje w logistyce
Poznański Instytut Technologiczny będzie konkurować z Fraunhoferem
Innowacje w logistyce
Telematyczne przejęcie zatrzęsie Europą
Innowacje w logistyce
Aktywne znaki zaświecą na głównych drogach