Port w Dover podaje, że ruch ciężarówek jest na poziomie 90 proc. ubiegłorocznego. Władze francuskie szacują, że połowa z samochodów wraca pusta. Powodem wysokiego odsetka pustych powrotów są celne procedury, z którymi nie radzą sobie zarówno władze jak i firmy. Czas na odprawę celną w Ashford, najczęściej wybieranym urzędzie celnym przez jadące na kontynent samochody, wynosi średnio 15 godzin. Brytyjskie Stowarzyszenie Przewoźników Samochodowych RHA szacuje że potrzeba dodatkowych 40 tys. celników.
Najgorsze jest, że nie należy spodziewać się szybkiej poprawy. – Brytyjczycy rozłożyli proces wdrażania procedur celnych na 3 etapy, nie jesteśmy nawet w połowie pierwszego, a ostatni zacznie obowiązywać 1 lipca – zauważa Juliusz Skurewicz z Polskiej Izby Spedycji i Logistyki.
Czytaj więcej w: IRU rozładuje korki na brytyjskiej granicy
Dyrektor operacyjny Transsped Mariola Glinka uważa, że największym problemem Brytyjczyków jest zrozumienie kto udziela gwarancji celnej. – Nadawcy oczekiwali, że udzieli jej spedytor lub przewoźnik; firma transportowa przygotuje dokumenty lub zabezpieczenie należności celnych. Nawet chcieli aby przewoźnik pokrywał koszty otwarcia T1. Nadawcy nie dostrzegli roli agencji celnych – tłumaczy Glinka. Dodaje, że agencjom kończą się fundusze na gwarancje celne.
Przewozy komplikuje pandemia. – Jeżeli kowid odpuści, będzie łatwiej. Pozytywny wynik testu zmusza do zatrzymania auta z kierowcą. Jeżeli spedycja ma wielu małych przewoźników, mogą oni potracić płynność z powodu zablokowania auta. 2 tygodnie postoju to 5 tys. euro strat. Dla nas wzrost kosztów sięga 30 proc. – szacuje dyrektorka Transsped.