Po wyjściu tego kraju z Unii firmy będą musiały lawirować wśród mnóstwa nowych przepisów i procedur, które zwiększą koszty, gdy pandemia wykrwawia gospodarki Zachodu. Będąc poza jednolitym rynkiem eksporterzy będą musieli wypełniać mnóstwo dokumentów, deklaracje celne i bezpieczeństwa, znać liczne systemy IT dające wejście do Europy.
Celna mitręga
Celników jeszcze nie przeszkolono, nie wiadomo jakie informacje będą wymagane, jak nowe reguły stosowane. Wielu przewiduje chaos. Nawet brytyjski rząd stwierdził, że w Kent może utknąć 7 tys. ciężarówek, kolejka będzie na 100 km, jeśli firmy nie przygotują się — To będzie jatka. Od 1 stycznia będziemy walczyć z ogniem — powiedział Reuterowi Tony Shally, dyrektor firmy spedycyjnej Espace Europe.
Czytaj więcej w: Brytyjski rząd przeznaczy 200 mln funtów na rozbudowę portów
Spór o to, czy dojdzie do umowy czy nie przysłania fakt, że ta umowa będzie największym ciężarem dla brytyjskiego handlu od utworzenia jednolitego rynku w 1993 r. Będąc poza blokiem firmy będą musiały wypełniać papierki i przedstawiać do wyrywkowych kontroli towary przy przekraczaniu granicy. To zwiększy koszty i czas. W 2019 r. W. Brytania sprowadziła z Unii towary za 253 mld funtów (331 mld dolarów) i wyeksportowała za 138 mld, nie licząc ropy naftowej i złota, które wypaczają przepływy w handlu.
Czytaj więcej w: Polscy przewoźnicy już testują brytyjski system pozwoleń na wjazd do Kent