W lutym zaczną obowiązywać zasadnicze zapisy Pakietu Mobilności, ograniczające dostęp do europejskiego rynku dla polskich przewoźników. Nie tylko przewoźnicy ze wschodu odczują skutki Pakietu Mobilności. W Polsce wielu mniejszych przewoźników, obawiając się komplikacji biurokratycznych, już zapowiada wycofanie się z obsługi zagranicznych rynków. Biorąc pod uwagę, że 90 proc. firm branży transportowej zatrudnia do 10 osób, należy spodziewać się, że w Europie zachodniej półki wielu sklepów mogą zacząć świecić pustkami. Powodem będą braki samochodów.
Z danych Eurostat wynika, że zarejestrowane w Polsce firmy wykonywały 27 proc. przewozów pomiędzy krajami trzecimi, zaś kabotaż stanowił 8 proc. pracy. Ministerstwo Infrastruktury szacuje, że regulacje Pakietu Mobilności spowodują zmniejszenie tego typu przewozów o ponad połowę.
Na rynku niemieckim, udział polskich przewoźników wyniósł w tym roku (do sierpnia włącznie) 18,3 proc., a rejestrowane w Polsce ciężarówki obsługiwały jedną piątą niemieckiego handlu z Holandią i z Czechami, jedną trzecią z Danią, połowę z Francją, ponad połowę z Belgią.
Resort oblicza, że ograniczenia doprowadzą do wzrostu liczby jazd bez ładunku o 1,7 mln w przypadku kabotażu oraz 2,6 mln jazd w przypadku przejazdów między obcymi krajami.
Ministerstwo Infrastruktury przewiduje, że jazdy bez ładunku będą miały miejsce przede wszystkim z Niemiec, a ich średni dystans wyniesie 700 km. Ciężarówki jadąc na pusto z powodu ograniczeń kabotażowych zużyją 252 tys. ton oleju napędowego, zaś z powodu ograniczeń przewozów między krajami trzecimi spalą niepotrzebnie 380 tys. ton.