Prezydenci Polski i Ukrainy podczas konsultacji w Wiśle 20 i 21 stycznia rozmawiali m.in. o ukraińskiej blokadzie kolejowego tranzytu. 20 stycznia pod polską ambasadą w Kijowie protestowali ukraińscy przewoźnicy, domagający się zwiększenia w tym roku liczby zezwoleń ze 160 tys. do 200 tys. – W ostatnich latach nie znajdujemy wsparcia i zrozumienia w kwestii zapewnienia powiązań handlowych i gospodarczych między Ukrainą a UE oraz bezpośrednio z Rzeczpospolitą Polską ze względu na zmniejszenie po stronie polskiej kontyngentu zezwoleń na międzynarodowy transport drogowy od 200 do 160 tys. rocznie. Wpływa to negatywnie na pracę eksporterów i przewoźników, blokując transport do kilkunastu krajów europejskich. wyrządza szkody gospodarcze Ukrainie i krajom UE oraz jest naruszeniem art. 136 umowy stowarzyszeniowej – przekonywał podczas pikiety prezes ukraińskiego stowarzyszenia międzynarodowych przewoźników samochodowych AsMAP Ukraina Leonid Kostiuczenko.
W transportowym światku mówi się, że Ukraińcy atakują ze wszystkich stron, aby tylko wycisnąć z Polski zezwolenia. Ministerstwo Infrastruktury, które wydaje te dokumenty wskazuje, że co rok zostaje wiele niewykorzystanych zezwoleń po stronie polskiej, zatem możliwości przewozowe są zachowane i nie ma mowy o blokowaniu wymiany handlowej.
O ożywionych przewozach świadczą także kolejki na granicznych terminalach. Zdarza się, że samochody oczekują na przejazd granicy po kilka dni, co powoduje straty przedsiębiorców. - Nie ma możliwości wydania większej ilości zezwoleń, dokąd nie będzie granicznej infrastruktury i o większej przepustowości – podkreśla prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Jan Buczek. Uważa, że należy usiąść z Ukraińcami do stołu i zapewnić, że nie dostaną ani jednego zezwolenia więcej, jeśli nie powstanie odpowiednia infrastruktura, ponieważ istniejąca jest niedostosowana o obecnych limitów.
Buczek apeluje o powołanie międzypaństwowej grupy roboczej z kompetycjami premiera po stronie polskiej i prezydenta po stronie Ukrainy. – Za terminale graniczne odpowiada w Polsce premier, zaś na Ukrainie prezydent. Zatem spotkania prezydentów lub premierów niewiele w tej sprawie dają i od lat nic się nie dzieje – tłumaczy prezes ZMPD.