Na przejściach granicznych na wschodzi jeszcze panuje duży ruch tirów. Według białoruskich służb celnych na przejściu Kozłowicze na wyjazd z Białorusi oczekuje ok. 850 ciężarówek, zaś na przejściu Kamiennyj Łog ok. 350. – Po naszej stronie kierowcy mają ponad 29 godzin stania na wjazd na Białoruś. Z naszego rozeznania w kolejce stoją ciężarówki należące głównie do zagranicznych firm, czyli białoruskie i rosyjskie. Prawie nie ma polskich samochodów – ocenia Mikołaj Linkiewicz ze Stowarzyszenia Przewoźników Podlasia. Dodaje, że równie długie kolejki są na terminalach granicznych Łotwy i Estonii.
Czytaj więcej
Ukraina nie puszcza polskich ciężarówek, które na możliwość ewakuacji oczekują ponad dobę przed granicznymi terminalami.
26 lutego MSZ zaapelowało, aby powstrzymać się z wyjazdem na Białoruś lub do Rosji. Wcześniej Polska i kolejne państwa zamknęły przestrzeń powietrzną dla rosyjskich samolotów, więc sytuacja staje się coraz bardziej napięta. – Chyba transport na wschód się posypie, a w Unii mamy Pakiet Mobilności i sytuacja jest niewesoła – martwi się Linkiewicz.
Tymczasem pilne transporty do Moskwy wyceniane są na 15 tys. euro. Przedstawiciel Stowarzyszenia Przewoźników Podlasia przyznaje, że stawki w przewozach do Rosji solidnie wzrosły, ale ryzyko jest duże i przedsiębiorcy obawiają się eskalacji konfliktu. – Jednak nie słychać o zatrzymywaniu kierowców lub polskich samochodów w Rosji lub Białorusi – zaznacza Linkiewicz.
Czytaj więcej
Granica z Ukrainą jest przejezdna, polskie służby wpuszczają obywateli Ukrainy nawet bez wiz.