W środę 5 kwietnia prezydenci Polski i Ukrainy spotkali się w Arkadach Kubickiego z przedsiębiorcami. Prezydent RP Andrzej Duda podkreślił, że „mimo wojny obroty Polski z Ukrainą są rekordowe. Jesteśmy największym partnerem handlowym Ukrainy i wierzę, że tak pozostanie. Chcielibyśmy, byście także po wojnie współdziałali, realizowali i zakładali biznesy. Mam nadzieję, że fizycznej granicy po tej wojnie między Polską a Ukrainą nie będzie, zwłaszcza kiedy Ukraina stanie się częścią Unii Europejskiej”.
Prezydent Wołodymyr Zełenski podziękował przedsiębiorcom za wsparcie uchodźców, za ich zatrudnienie i pomoc humanitarną dla mieszkańców Ukrainy. Wyraził nadzieję, że po wojnie będą inwestować na Ukrainie.
Wszyscy zapomnieli o przewoźnikach
Po przemówieniach obu głów państw miała miejsce dyskusja panelowa, w której udział wzięli m.in. prezes zarządu BGK Beata Daszyńska-Muzyczka i prezes PFR Paweł Borys. Przedsiębiorcy mieli przypisaną rolę obserwatorów. – Dyskutanci mówili o ogromnych pieniądzach przeznaczonych na pomoc bieżącą i w perspektywie odbudowę Ukrainy, co najbardziej zajmowało dyskutantów. Wielokrotnie pojawiały się informacje, choć brakowało liczb, o ogromnym wzroście wymiany handlowej między Polską i Ukrainą. Nikt jednak nie zastanowił się nad wstydliwą kwestią, którą jest brak umiejętności zarządzania procesami na przejściach granicznych, w wyniku których towar z tygodniowym opóźnieniem przekracza polsko-ukraińską granicę. Na granicy mamy od czynienia z humanitarną katastrofą. Kierowcy, pozbawieni dostępu do urządzeń sanitarnych, sterczą tydzień w szczerym polu. Od przewoźników słyszymy, że funkcjonariusze skarżą się, że mają uszkodzone lub wadliwie funkcjonujące urządzenia i nie mogą z nich w pełni korzystać. Z powodu nienaprawionej wagi w Kukurykach Skarb Państwa traci dziennie 100 tys. zł. Taki bałagan skutkuje też stratami dla przewoźników – alarmuje prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Jan Buczek.
Czytaj więcej
Polscy przewoźnicy protestują przeciwko wejściu na unijny rynek firm transportowych z Ukrainy, jednak jak zauważają firmy logistyczne, pracy jest coraz więcej.
Dodaje z żalem, że podczas spotkania z prezydentami zabrakło nawet drobnej refleksji nad sytuacją branży transportowej. – To na jej barkach spoczywa wymiana towarowa prowadzona w trudnych warunkach. Nie dostrzega się faktu, że polscy przewoźnicy zostali wyparci z rynku ukraińskiego poprzez regulacje unijne, znoszące zezwolenia i wszelką ewidencję ruchu, co pośrednio doprowadziło do katastrofy zbożowej – przypomina prezes ZMPD.