Tylko w weekend 2 i 3 września, na granicy polsko-białoruskiej polskie służby ujawniły 70 cudzoziemców usiłujących nielegalnie przedostać się do naszego kraju. Hybrydowa wojna trwa od blisko dwóch lat i 28 sierpnia ministrowie spraw wewnętrznych Polski, Litwy, Łotwy oraz Estonii zagrozili zamknięciem przejść granicznych Białorusi i Rosji. Wzywali także reżim białoruski do usunięcia grupy „Wagnera” z terenów Białorusi, wycofania wszystkich nielegalnych migrantów z terenów przygranicznych i odesłania ich do krajów pochodzenia.
Resztki rynku
Polscy przewoźnicy uważają, że zamknięcie granicy z Białorusią oznaczałoby klęskę branży. – Każdy dopytuje, kiedy nastąpi zamknięcie granicy. Dla branży to będzie tragedia, każdy jest zaniepokojony. Jeśli politycy zamkną granicę, to co dalej robić z pracownikami, firmami i taborem – zastanawia się dyrektor Ogólnokrajowego Stowarzyszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych i Spedytorów „Podlasie” Mariusz Biernacki.
Czytaj więcej
Polska grupa upatruje dużą szasnę też w zaawansowanych techniczne komponentach, których produkcję rozwija z wykorzystaniem własnych technologii.
Tąpnięcie w przewozach na wschód zauważa także dyrektor Biura Stowarzyszenia Przewoźników Podlasia Mikołaj Linkiewicz. – Jednorazowych zezwoleń na Rosje nie ma, rzadko kto ma zezwolenia CEMT, ponieważ Rosja ma tylko 67 bazowych zezwoleń. Pozostaje obsługa Kazachstanu i krajów z tamtego regionu, ale to niewielkie rynki. Do Kazachstanu jest niecałe 20 tys. zezwoleń. Przedsiębiorcy z kontraktami na przewóz leków do Kazachstanu muszą jechać okrężnymi trasami, próbują jeździć na przez Turcję i Gruzję, ale to drogo wychodzi. To wszystko słabo wygląda. Ratują się trasami po Unii, a tam też marna koniunktura. Wszyscy żyjemy w niepewnych czasach – przyznaje Linkiewicz.
Sankcje zawęziły listę towarów do przewozu. – Zlecenia cały czas napływają, ale ładunków jest mniej niż przed wojną. Z moich obserwacji wynika, że przewoźnicy wyrejestrowali czasowo 10 proc. floty – szacuje Jan Oleksiuk z łosickiej firmy Janex. – Dyplomaci są od rozmów a nie od drastycznych ruchów – dodaje.