Elektroniczna kolejka to ukraiński „eksperyment”

Delegacja ukraińskich przedsiębiorców przyjechała na rozmowy z polskimi organizacjami pozarządowymi apelować o zniesienie blokady.

Publikacja: 01.12.2023 20:16

Elektroniczna kolejka to ukraiński „eksperyment”

Foto: Rafał Mekler

Specjalny wysłannik Ukraińskiej Federacji Pracodawców Mykhailo Bno-Airian uważa, że sytuacja na granicy jest krytyczna. Rosja zablokowała porty ukraińskie, które przed wojną dokonywały przeładunku 60 mln ton towarów. Po wybuchu wojny tę masę musi przewieźć transport lądowy i możecie sobie wyobrazić, ile to jest 60 mln ton ładunków. Koleją nie możemy transportować dużych ilości, ponieważ z powodu różnych szerokości torów wymagana jest zmiana wagonów, dlatego większość ładunków jedzie ciężarówkami – przypomina Bno-Airian. 

Kosztowne skutki blokady

Wskazuje, że już są widoczne skutki trwającej miesiąc blokady. – Katastroficznie wydłużyły się czasy dostaw z 5 do 30 dni ciężarówkami do UE. W kolejce stoi blisko 5 tys. ciężarówek, więc brakuje samochodów na Ukrainie. Cena frachtu wzrosła z 2-3 tys. euro do 10 tys. euro. To presja na biznes, który ponosi z tego tytułu straty – alarmuje Bno-Airian. 

Czytaj więcej

Nadawcy ładunków zapłacą więcej już w tym miesiącu

Dodaje, że to nie koniec, bowiem nadawcy zrywają kontrakty, bo nie mogąc dostarczyć zamówionych towarów w UE, fabryki wstrzymują produkcję z braku komponentów. – Straty bezpośrednie można szacować na pół mld euro, a biorąc pod uwagę wszystkie aspekty koszty rosną one do 2 mld euro. Traci także państwo ukraińskie, w tym roku ukraiński skarb nie pobrał ceł importowych wartych 25 mln euro – wylicza Bno-Airian. Uważa, że granice powinny być wolne od protestów. 

Wiceprezes ASMAP Ukraina Volodymyr Balin zapewnia, że przewoźnicy ukraińscy chcą znaleźć porozumienie z polskimi, tym bardziej że problem pojawia się na granicach z innymi państwami. – Przywrócenie zezwoleń to kluczowy wymóg protestujących. Dla nas jest to nie do przyjęcia, ale szukamy kompromisu. Domagamy się poprawy pracy celników na granicy i otwarcia kolejnych przejść dla pustych samochodów, co pozwoli rozładować kolejki tirów. Umowa transportowa Ukrainy z UE pozwala wykonać tranzyt i przewozy dwustronne bez zezwoleń, zabronione są natomiast przewozy kabotażowe, a nie słyszałem o przypadkach ich wykonywania w Polsce. Natomiast służby ukraińskie odkryły 50 przypadków kabotażu wykonanego przez polskie samochody – zaznacza Balin. 

Przypomina, że ASMAP Ukraina nalega na wdrożenie na Ukrainie unijnego rozporządzenia 1071, które określa wymagania wobec przewoźników. – Ustawa znajduje się w parlamencie, gdzie jest drugie czytanie. Jej przyjęcie ułatwi rozmowy i równoprawną konkurencję pomiędzy firmami ukraińskimi i polskimi – tłumaczy Balin. 

Czytaj więcej

PKP LHS ma nowy terminal przeładunkowy

Eksperymentalny system

Polscy przewoźnicy zarzucają, że stosowana przez ukraińskie Ministerstwo Transportu e-kolejka jest narzędziem szykan wobec polskich przedsiębiorców. Wskazują, że system nieustannie przenosi polskie samochody na odleglejsze miejsca, dając pierwszeństwo ukraińskim. Pozwala ukraińskim kierowcom rejestrować się w kolejce nawet wtedy, gdy jeszcze są w Polsce, gdy polski kierowca może dokonać rejestracji w e-kolejce dopiero po rozładunku i zamknięciu procedury tranzytu na Ukrainie. Ukraińscy przedsiębiorcy mogą wymieniać w systemie numery rejestracyjne oczekujących na przejazd pojazdów, gdy polscy nie mają do tej funkcji dostępu. 

Wiceprezes ASMAP Ukraina przyznaje, że system e-kolejka pracuję w trybie eksperymentalnym. – Przewoźnicy ukraińscy też się skarżą na ten system. Jego twórcy zmniejszyli w listopadzie możliwości manipulacji w systemie e-kolejki, uszczelnili m.in. możliwość omijania wpisanych na listę samochodów. Kierowca rejestruje wyłącznie puste auto, a wystarczy podać numer rejestracyjny maszyny i zaraz będzie widoczne, czy były manipulacje. Mówi się, że 25-30 proc. aut nie używa e-kolejki, tylko dostaje się do kolejki z łapówkami, ale zawsze możemy sprawdzić czy dany samochód był w e-kolejce – podkreśla Balin. – Sugerujemy, aby ulepszyć e-kolejkę, ponieważ nie wyobrażamy sobie, by rząd zrezygnował z niej – zaznacza wiceprezes ASMAP UA. 

Co do tych pomysłów sceptycznie nastawiony jest prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Jan Buczek. Wskazuje na przejścia Zosin i Niżankowice, które przeznaczone są dla aut wyjeżdżających z Ukrainy na pusto. – Oba nie są blokowane, a mimo to kierowcy czekają po 12-14 dni na wjazd do Polski, czyli tyle samo co ukraińscy na wjazd na Ukrainę przez blokowane terminale – porównuje Buczek. 

Czytaj więcej

Ukraińcy grożą wystąpieniem o pokrycie strat za blokady granic

Pytany o kabotaż wykonywany przez polskich przewoźników na Ukrainie stwierdza, że musi zobaczyć dokumenty. – Polskie samochody są droższe od ukraińskich, zatem ukraińskie spedycje nie mają interesu korzystać z takich wykonawców – uważa prezes ZMPD.

Specjalny wysłannik Ukraińskiej Federacji Pracodawców Mykhailo Bno-Airian uważa, że sytuacja na granicy jest krytyczna. Rosja zablokowała porty ukraińskie, które przed wojną dokonywały przeładunku 60 mln ton towarów. Po wybuchu wojny tę masę musi przewieźć transport lądowy i możecie sobie wyobrazić, ile to jest 60 mln ton ładunków. Koleją nie możemy transportować dużych ilości, ponieważ z powodu różnych szerokości torów wymagana jest zmiana wagonów, dlatego większość ładunków jedzie ciężarówkami – przypomina Bno-Airian. 

Pozostało 89% artykułu
Drogowy
LNG wraca do łask przewoźników
Drogowy
W naczepach jazda w dół bez trzymanki
Drogowy
Czy umowa dwustronna zakończy szykanowanie polskich przewoźników we Francji?
Drogowy
Przewoźnicy wydzierają sobie rynek, górą Litwini
Drogowy
Na rynku ciężarówek regres dekady