Marszałkowską, Rondo Dmowskiego, Aleje Jerozlimskie, Aleje Jana Pawła II i Świętokrzyską zablokowały autokary. Policja ocenia że w proteście uczestniczyło 400 autokarów. Przedsiębiorcy autokarowi domagają się sektorowej pomocy dla branży, z której utrzymuje się 100 tys. osób.
Sześć postulatów
Przewoźnicy autokarowi domagają się dopłat na wzór czeski, niemiecki i węgierski, których wysokość jest uzależniona od klasy czystości Euro pojazdu. Odroczenia na wzór węgierski płatności rat kredytów i leasingów do czerwca 2021 roku dla firm z sektora przewozu osób. Przygotowania, na wzór hiszpański, dodatkowej puli funduszy z PFR w wysokości 24 proc. obrotu uzyskanego w roku referencyjnym. Umorzenia w całości subwencji PFR dla branży autokarowej. Przedłużenia zwolnienia ZUS na kolejne 3 miesiące, aby utrzymać pracowników. Wypłatę przez państwo części wynagrodzenia postojowego (na wzór europejski) dla firm, które zanotowały ponad 70-procentowy spadek przychodów przez dowolne 3 miesiące przed złożeniem wniosku.
30 października przewoźnicy autokarowi protestowali w Warszawie przeciw bierności rządu, domagając się pomocy. Fot. Robert Przybylski
Banki wystraszyły się branży
Przewoźnicy nie mają klientów od początku roku. Tymczasem koszty miesięczne utrzymania autokaru to 22,8 tys. zł. – Banki nie chcą dawać nam kredytów, bo nie mamy przychodów. Zastawiliśmy domy i mieszkania, ale własne fundusze już nam się kończą. Bez pomocy państwa nie dotrwamy do kolejnego sezonu – przekonuje Kamil Lubański z firmy KL Team.
Nie pomoże nawet sprzedaż samochodów. – Od marca ceny autokarów spadły o ponad połowę. W całej Europie popyt na nie zniknął. Przedsiębiorcy, którzy mają autokary w leasingu muszą spłacać raty zgodnie z umową, więc nawet oddanie pojazdu właścicielowi nie zwalnia z obowiązku spłaty rat – wyjaśnia Izabela Maciejowska z firmy Matour Poland.