Po 1401 dniach budowy, 18 lipca 1974 roku o godz. 10.00 ruszyły taśmy załadowcze bazy węglowej Portu Północnego. Pierwszy etap kosztował 6 mld zł, porównywalnie do uruchomionej w tym samym czasie potężnej elektrowni w Kozienicach.
Port powstał z myślą o przeładunkach węgla i ropy naftowej, a specjaliści wskazywali, że transport morski szybko rośnie, zaś statki stają się coraz większe. W końcu lat 50 uważano, że największym statkiem, jaki może zawinąć do portów bałtyckich, jest jednostka o nośności zaledwie 30 tys. ton, gdy polska fota używała powszechnie 10-tysięczników.
Aktualne wizje z lat 50
Tymczasem armatorzy zaczęli używać statków o znacznie większych pojemnościach, które docierały także na Bałtyk. W 1966 roku 3 statki o nośności 30 tys. ton zawinęły do Gdańska, w 1968 roku port obsłużył już 40 takich jednostek.
Prof. Witold Andruszkiewicz napisał w latach powojennych pracę doktorską, w której między innymi ustalił na mapach nawigacyjnych, że naturalna głębokość wody 17,5 m przy polskim brzegu morskim znajduje się w sąsiedztwie wyspy Stogi w Gdańsku. „Napisałem, że do zlokalizowanego tam portu będą mogły wchodzić statki o nośności 150 tys. ton.” Profesor wspominał, że pracę bronił w 1952 roku, ale po interwencji bezpieki został wydalony z uczelni i omal nie trafił za kratki, oskarżony przez UB o szpiegowanie na rzecz Ameryki.