Na ocenę skutków głosowania do Europarlamentu przyjdzie jeszcze poczekać. – Powodem jest nie tyle polityczna fragmentacja nowego składu PE, co przede wszystkim fakt, że głosowania nad Pakietem Mobilności odbywały się do tej pory głównie według podziałów narodowych, a nie politycznych – podkreśla Piotr Szymański z brukselskiego biura Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych.
Wskazuje, że wyborcze zyski i straty poszczególnych frakcji dla branży transportu drogowego nie muszą mieć większego znaczenia. – Czy można uznać za powód do optymizmu porażkę nieprzychylnych nam niemieckich czy francuskich socjalistów, kiedy równocześnie swój stan posiadania zwiększyli ich kosztem Zieloni, a w przypadku Francji także nacjonaliści skupieni wokół Marine Le Pen? – zastanawia się Szymański.
Dodaje, że znaczący wzrost poparcia dla liberałów z ALDE wynika z dobrego wyniku osiągniętego przez ugrupowanie Emmanuela Macrona. – W kwestiach swobodnego przepływu usług w Europie prezentuje postawę jawnie protekcjonistyczną – zaznacza Szymański.
Mając to wszystko na uwadze, z ostateczną oceną wyników wyborów trzeba się wstrzymać przynajmniej do czasu ukonstytuowania się Komisji ds. Transportu oraz pierwszych głosowań, które pokażą faktyczny układ sił między poszczególnymi obozami. Pierwsze posiedzenie TRAN zaplanowane jest na 24 lipca.
Tymczasem do przyjęcia Pakietu Mobilności potrzeba zaledwie siedem kroków. Są to wnioski, opinie, pierwsze czytania w Parlamencie, Komisji i Radzie Unii Europejskiej. – Jeśli Rada zatwierdza stanowisko PE, akt prawny zostaje przyjęty. Jeśli nie, w kolejności jest jeszcze trilog oraz drugie czytanie, a nawet procedura pojednawcza – wymienia ekspert główny OCRK Łukasz Włoch.