Nie dość, że cena oleju napędowego bije rekordy, to jeszcze nie można go kupić. – Od dwóch tygodni czekam na zamówioną cysternę. Muszę jeździć ciągnikiem na stację Orlenu, tracę czas i borykam się z limitem 500 litrów, czyli mogę zatankować mniej niż połowę zbiornika – narzeka Ewa Śliwa, która prowadzi firmę transportu międzynarodowego w Międzyrzecu Podlaskim.
Klienci nie chcą pokryć wyższych kosztów
Przewoźnicy alarmują, że wysokie ceny paliw grożą przewoźnikom ruiną. – Klienci nie zgadzają się na nowe ceny, ale ja nie mogę dokładać – to usługa transportowa, a nie przysługa. Ceny ustalam tygodniowe, nawet nie miesięczne a i to z duszą na ramieniu – przyznaje Piotr Ozimek, współwłaściciel tyskiej firmy EPO-Trans.
Czytaj więcej
Z Rosji wynosi się wiele firm, które mogą trafić do Polski. To może być szansa dla województw na wschodzie kraju.
Dodaje, że Orlen odciął wszystkie rabaty. – Mieliśmy 20 groszy rabatu przy cenie 4,60 zł, teraz olej napędowy kosztuje 7,70 zł i zero rabatu – porównuje Ozimek.
Wskazuje, że podobnie zachowują się ceny LNG. – Wg notowań giełdy holenderskiej gaz w przyszłym miesiącu będzie o 100 proc. droższy, więc przewiduję cenę kilograma ciekłego gazu ziemnego w przedziale 12-14 zł/kg. Jeśli klient nie pokryje tych kosztów, to nie będę jeździł – zapowiada Ozimek.