Zakrojony do sierpnia 2026 roku Krajowy Plan Odbudowy przewiduje automatyczne obejmowanie obowiązkiem uiszczania opłat od pojazdów ciężkich na wysokoprzepustowych drogach po oddaniu ich do użytkowania. Po wprowadzeniu ww. zmian w pierwszym etapie poborem opłat zostanie objęte dodatkowe 1 400 km dróg krajowych, w szczególności autostrad i dróg ekspresowych. W dalszej kolejności ww. system poboru opłat będzie mógł być rozszerzany o kolejne nowe drogi, których budowa planowana jest w kolejnych latach. Rozszerzenie opłat będzie technicznie możliwe dzięki zbudowaniu systemu poboru opłat e-Toll. Poprzedni – według Ministerstwa Infrastruktury – był zbyt kosztowny i nie gwarantował przy rozszerzeniu zwrotu nakładów.
Czytaj więcej
Spodziewany jest ubytek kierowców z Ukrainy, którzy wracają bronić ojczyzny.
Rząd uważa, że „Działanie to będzie miało bezpośredni wpływ na wyrównanie konkurencji międzygałęziowej”. Tłumaczy, że „wprowadzenie tego rozwiązania pozwoli na unikniecie występowania przewagi konkurencyjnej sektora drogowego w stosunku do sektora kolejowego”. O takie podejście apelowali przewoźnicy kolejowi. Wskazują, że w latach 2017-2020 udział kolei w przewozach zmalał z 11,7 do 8,3 proc. zaś przewoźnicy drogowi powiększyli je z 85,1 do 89,2 proc.
Kolejarze podkreślają, że pociągi płacą za dostęp do torów na 100 proc. sieci, gdy przewoźnicy samochodowi tylko na 1 proc. dróg. W przypadku mierzącej 19,5 tys. km sieci dróg krajowych opłatą objęte jest niecałe 3,7 tys. km, czyli 19 proc.
Przedstawiciele kolei obawiają się, że jeśli utrzyma się dotychczasowe tempo wzrostu przewozów drogowego i stagnacji transportu kolejowego, udział tego ostatniego w przewozach spadnie do 5-6 proc. za 5-7 lat. – Już w roku 2025 udział kolei spadnie do ok 7 proc. Jak to się ma do wyrażonego w Białej Księdze Transport 2050 postulatu, aby do 2030 roku koleją przewożono co najmniej 30 proc. towarów? – zastanawia się dyrektor generalny Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych Michał Litwin.