We Francji stacje stanęły z braku paliwa, nie można zatankować – ostrzega Łukasz Zawadzki z Sachs Trans International. Najgorsza sytuacja jest w Paryżu. W poniedziałek do stacji prowadziły wielokilometrowe kolejki, stacje wydawały po 20 litrów na samochód, we następnego dnia, 11 października, stacyjne zbiorniki (i podjazdy) były już puste.
Braki prowokują do kradzieży
Przewoźników niepokoi ta sytuacja. – Wiele naszych transportów odbywa się do i z Francji, więc dla nas to istotne utrudnienie. Jak na razie problem braku paliwa jest wyłącznie we Francji, więc możemy radzić sobie z nim tankując w Niemczech czy we Włoszech. Oczekujemy, że sytuacja kryzysowa nie pogłębi się, jednak, gdy to się stanie, czeka nas bardzo duże wyzwanie – przyznaje członek zarządu Magtrans Piotr Magdziak.
Czytaj więcej
Do 2030 roku sieć dróg krajowych ma zostać dostosowana do ruchu pojazdów o nacisku pojedynczej osi napędowej 11,5 tony.
Niezależny ekspert transportowy Grzegorz Woelke uważa, że dla polskich przewoźników konsekwencje braku paliwa nie powinny być dotkliwe. – Większość, którzy jeżdżą przez Francję, i tak tam nie tankowała, bo we Francji paliwo jest drogie. Taniej było w Hiszpani lub Luksemburgu – podaje przykład Woelke. Uważa, że co najwyżej samochody mniejszych przewoźników mogą być zablokowane.
Obawia się jednak kradzieży z kart paliwowych. – Francja jest krajem o jednym z najwyższych poziomów nadużyć. Firmy kartowe mają czasem słabo zabezpieczone karty. Proceder polega na podmianie przez personel stacji karty nieaktywnej na dobrą. Systemy kartowe nie przywiązywały wagi do likwidacji tych nadużyć. Mają zabezpieczoną płatność na przewoźnikach i nie inwestują w zabezpieczenia, np. PIN-em przesłanym na telefon. Nie dopilnowują także pracowników stacji, którzy współpracują z przestępcami – opisuje proceder Woelke.