Organizatorami są stowarzyszenie przewoźników z Siedlec oraz stowarzyszenie z Białej Podlaskiej. Członkowie obu organizacji zablokują przejście w Koroszczynie protestując przeciwko kolejkom tirów. – Ciężarówki potrafią stać w 40-kilometrowych kolejkach, z czego porusza się tylko pierwsze 3 km, reszta stoi nawet po kilka dni. Niezbędna jest elektroniczna kolejka – uważa prezes Ogólnokrajowego Stowarzyszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych i Spedytorów „Podlasie” Karol Rychlik.
Natomiast wiceprezes Ogólnopolskie Stowarzyszenie Przewoźników w Białej Podlaskiej Sławomir Kostjan zaznacza, że samochody nieuczciwych przewoźników omijają kolejkę i wpychają się na sam przód. Dochodzi do bójek, zdarzył się nawet wypadek, gdy w ciężarówkę wjechał samochód osobowy. Kierowca tira chciał zablokować przejazd osobówki.
Rychlik dodaje, że potrzebne są rozwiązania doraźne jak buforowe parkingi, żeby auta zniknęły z drogi krajowej wiodącej do przejścia. Tymczasem żadna służba nie chce wziąć na siebie ciężaru pilnowania kolejki. – Według mnie powinna porządku w niej pilnować służba celna – uważa Rychlik.
Protest wspierany jest przez Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych. – Od co najmniej ośmiu lat domagamy się dostosowania przepustowości przejść granicznych do wzrastającego potoku pojazdów. Administracja ignorowała nasze prośby, problem się pogłębia i przed tym ostrzegaliśmy, że dojdzie do sytuacji krytycznej. Nałożenie sankcji przez UE jest oczywiste, ale nie wszystkie towary są objęte sankcjami, a nasza gospodarka nie może brać skutków wojny na swoje barki w większym stopniu niż inne kraje – wskazuje prezes ZMPD Jan Buczek.
Wymiana towarowa Unii Europejskiej z Białorusią i Rosją zmalała po wybuchu wojny, ale pomimo sankcji wiele towarów nadal można importować i eksportować, więc nadal jest zapotrzebowanie na transport drogowy.