W weekend na jedyne polsko-białoruskie przejście graniczne w Koroszczynie zjechało ponad 2 tys. ciężarówek. Czas oczekiwania na przekroczenie granicy wynosi 63 godziny. – Kolejka sięga do Międzyrzeca, to blisko 60 km. Wszyscy przyjechali tutaj, do tego jedzie masa Serbów, Turków, Mołdawian – wylicza prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników w Białej Podlaskiej Tadeusz Gajownik.
Przewoźnicy zaniepokojeni są sytuacją. – Służby graniczne pracują w takim samym tempie jak w poprzednich tygodniach, nic się nie zmieniło. Nie widać żadnych pomysłów, żeby poprawić sytuację transportu – uważa Gajownik.
Czytaj więcej
Od 18 lutego ciężarówki zarejestrowane w Polsce wjadą na Białoruś tylko przez polsko-białoruską granicę. Odpada przejazd przez Litwę. Tamtejsze służby zamknęły przejście w Bieniakoniach.
Rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Lublinie Michał Deruś przyznaje, że kolejka zwiększyła się w weekend. W piątek rano stało w niej 550 ciężarówek, w niedzielę 2000 tysiące, rano o 8 w poniedziałek 20 lutego 1900. – Zazwyczaj kolejka wydłuża się w niedzielę i poniedziałek, co wynika z naturalnego rytmu pracy transportu. W kolejne dni następowało jej rozładowanie. Trudno powiedzieć czy tak będzie i w obecnej sytuacji i co przyniesie dzień. Służby białoruskie pracują w takim samym tempie jak poprzednio, podobniej jak polskie, jednak sankcje obniżyły przepustowość przejścia – zaznacza rzecznik IAS w Lublinie.
Funkcjonariusze na zmianę odprawiają na kierunku wyjazdowym 300-400 tirów, gdy przed wojną liczba odpraw dochodziła do 600. Zmiana trwa 12 godzin.