MAN uroczyście otworzył 16 maja rozbudowaną fabrykę ciężarówek w podkrakowskich Niepołomicach. Kosztem 200 mln euro zwiększył moce produkcyjne z 230 aut dziennie na 2 zmiany do 300 na 3 zmiany. Zatrudnienie wzrosło o 1500 osób, do 2600 pracowników.
Podkrakowska fabryka do jesieni zakończy przejmowanie ze Steyra produkcji modeli klasy lekkiej i średniej oraz wyposażania kabin z Monachium. Koncern wzniósł w Niepołomicach m.in. halę wyposażenia kabin (32 tys. m kw.), oddział modyfikacji ciężarówek i magazyn o powierzchni 8 tys. m kw. Dotychczasowy magazyn ma powierzchnię 12 tys. m kw.
Czytaj więcej
Do prób wodorowej lokomotywy Pesy już przymierza się Orlen. Nie wykluczeni są także inni użytkownicy.
Fabryka uporała się z rozbudową w 16 miesięcy od daty wkopania kamienia węgielnego. Wojna na Ukrainie poważnie utrudniła przywóz stamtąd stalowych prefabrykatów hal, jednak inwestycja nie zanotowała poślizgu, choć wzrosły koszty. – Znalezienie dodatkowych pieniędzy nie było łatwe. Nakłady były większe o 100 mln euro od planowanych, co wynika po części z inflacji, a po części z decyzji poszerzenia nakładów o dodatkowe pozycje jak np. parkingi. Rozbudowa zakładu jest kluczowym elementem transformacji firmy MAN. Głęboko zrestrukturyzowaliśmy naszą sieć produkcyjną – wyjaśnia prezes zarządu MAN Truck & Bus Alexander Vlaskamp.
Przyznaje, że znalezienie dodatkowych pieniędzy zmusiło do przestawienia niektórych zadań koncernu, ale całość inwestycji w elektryfikację nie jest opóźniona. W przebudowanym zakładzie w Norymberdze ruszy produkcja pakietów baterii dla elektrycznych modeli. W przyszłym roku elektryczne ciężarówki pojawią się na linii montażu w Monachium, a w 2027 roku w Niepołomicach.