Protest przewoźników pod siedzibą TVN

Przewoźnicy obsługujący wschodnie rynki domagają się przywrócenia zezwoleń i pomocy rządu. We wtorek 10 października zjadą się w pobliże siedziby TVN.

Publikacja: 09.10.2023 11:13

Protest przewoźników w Warszawie, w marcu 2023 roku

Protest przewoźników w Warszawie, w marcu 2023 roku

Foto: Konfederacja

We wtorek 10 października w Warszawie rozpocznie się o godz. 10 protest przewoźników. Mają prawo do zajęcia przez 7 dni dwóch skrajnych pasów ul. Wiertniczej przy pasie zieleni pomiędzy Augustówką i Łowczą, w pobliżu siedziby TVN. – Protestujemy przy TVN nie dlatego że chcemy blokować TVN, ale z apelem do wolnych mediów o nagłośnienie protestu – tłumaczy przedsiębiorca Jacek Sokół. 

Wskazuje, że przewoźnicy mają pozamykane granice, utracili rynki wschodnie jak Rosja i kraje Azji Środkowej. Na dodatek z powodu sankcji jest znacznie mniej ładunków, a wschodnia konkurencja nie daje szans na rynku. – Ukraińscy przewoźnicy wykonują operacje, do których nie mają prawa, oferując stawki, które są poniżej naszych kosztów. Dlatego domagamy się powrotu zezwoleń na przewozy komercyjne. Transport ładunków militarnych i pomoc humanitarna powinny jechać na dotychczasowych zasadach, ale wszelka działalność handlowa powinna być regulowana – uważa Sokół. 

Czytaj więcej

Gdańsk ma apetyt na przeładunki samochodów

Podkreśla, że jego firma jeździ na zachód, ale i ten kierunek nie zapewnia przychodów, ponieważ popyt na transport wyraźnie zmalał. 

Protestujący domagają się obiecanej pomocy państwa dla przewoźników. – Chcemy rozmów z rządem. Tydzień wcześniej protestowaliśmy pod kancelarią premiera. Nikt się nami nie zainteresował, zostaliśmy przyjęci z postulatami na chodniku. Przewoźnicy nie są od protestów, ale nie możemy czekać dłużej na działanie. Obcy kapitał rozjeżdża rynek, frachty są tak skalkulowane, że polski przewoźnik nie ma szans na zdobycie zleceń – alarmuje Sokół. 

Dla polskich firm wschodnia konkurencja stanowi śmiertelne zagrożenie. – Od początku konfliktu powstało w Polsce kilka tysięcy firm transportowych ze wschodnim kapitałem. Administracja dokonała ich rejestracji na podstawie oświadczeń, więc większość z nich nie spełnia ustawowych kryteriów i nie odprowadza w Polsce podatków. Jak mamy z nimi konkurować? Efektem są bankructwa polskich firm. Postępowanie prowadzone jest w 60 firmach z kapitałem wschodnim i w takim tempie urzędnicy będą je sprawdzać 100 lat – denerwuje się przedsiębiorca Stanisław Lecyk. – Jako przewoźnicy obsługujący rynek wschodni musieliśmy sprzedać połowę taboru, bo nie było dla niego zatrudnienia po zamknięciu granicy ze wschodem. Nie możemy jeździć poniżej kosztów, musimy spełniać wszystkie przepisy dotyczące wynagrodzenia. Pakiet Mobilności zatyka nas od zachodu i do tego niszczy nas wojna i ekspansja kapitału wschodniego. Nikt nie próbuje tego pozamiatać, a litewskie firmy przeżywają rozkwit, bo nie są skonfliktowane z Rosją i Białorusią – opisuje Lecyk. 

Czytaj więcej

Szkolenia kierowców na "taczkach dla świnek"

Podlicza, że w tym roku przez polsko-ukraińską granicę wykonano 540 tys. kursów (w tym militarne, humanitarne i komercyjne wykonywane bez ograniczeń), gdy w czasach zezwoleń było ich po 160 tys. dla każdej ze stron: Polaków i Ukraińców. – Nie jesteśmy nieudacznikami, ale nie jesteśmy w stanie konkurować z kimś, kto dumpinguje ceny – podkreśla Lecyk. 

Przypomina, że od 34 lat obsługuje rynek wschodni. – Polska nie reaguje na najazd gospodarczy kapitału ze wschodu i mamy takie bagno, jakie mamy – stwierdza przedsiębiorca. 

Wcześniej w tym roku przedsiębiorcy wymogli po proteście wprowadzenie zakazu wjazdu do Polski naczep i przyczep zarejestrowanych w Rosji i na Białorusi. 

We wtorek 10 października w Warszawie rozpocznie się o godz. 10 protest przewoźników. Mają prawo do zajęcia przez 7 dni dwóch skrajnych pasów ul. Wiertniczej przy pasie zieleni pomiędzy Augustówką i Łowczą, w pobliżu siedziby TVN. – Protestujemy przy TVN nie dlatego że chcemy blokować TVN, ale z apelem do wolnych mediów o nagłośnienie protestu – tłumaczy przedsiębiorca Jacek Sokół. 

Wskazuje, że przewoźnicy mają pozamykane granice, utracili rynki wschodnie jak Rosja i kraje Azji Środkowej. Na dodatek z powodu sankcji jest znacznie mniej ładunków, a wschodnia konkurencja nie daje szans na rynku. – Ukraińscy przewoźnicy wykonują operacje, do których nie mają prawa, oferując stawki, które są poniżej naszych kosztów. Dlatego domagamy się powrotu zezwoleń na przewozy komercyjne. Transport ładunków militarnych i pomoc humanitarna powinny jechać na dotychczasowych zasadach, ale wszelka działalność handlowa powinna być regulowana – uważa Sokół. 

Drogowy
Niemcy ociągaj się z wypłatą nienależnie pobranego myta
Drogowy
Przewoźnikom coraz ciężej spłacać raty leasingowe
Drogowy
Przewoźnicy nie chcą odszkodowań za zmowę cenową
Drogowy
Firmy transportowe rozpoczęły zwalnianie kierowców
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Drogowy
Małe szanse na zmiany w umowie transportowej z Ukrainą