Rozbudowa systemu automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym miała zwiększyć skuteczność i efektywność prowadzonych kontroli, tymczasem decyzja o zakupie 33 nowych samochodów z miernikami prędkości budzi wątpliwości co do celowości i zasadności wydatkowania środków publicznych. – Na zrealizowanie obydwu postępowań poniesiono wydatek ok. 12 mln zł ze środków publicznych, kupując w pierwszym postępowaniu 11 pojazdów niewspółmiernie drogich do realizowanych celów, a w drugim postępowaniu 22 pojazdy po zawyżonych cenach, z niedającą się wytłumaczyć decyzją o ich zakupie w wyniku której wydano dodatkowe 2 mln 124 tys. zł. Mamy wszelkie podstawy podejrzewać, że w CANARD doszło do niegospodarności przy realizacji tych zamówień – powiedział główny inspektor transportu drogowego Artur Czapiewski.
Były szef GITD Alvin Gajadhur w rozmowie z PAP zapewnia, że „Wszystkie zakupy były realizowane przy zastosowaniu publicznych procedur przetargowych, czyli jeżeli jest prowadzony przetarg, to wygrywa najkorzystniejsza oferta. To jest projekt w 85 procentach współfinansowany z funduszy Unii Europejskiej. Zadanie dotyczące zakupu tego typu pojazdów zostało określone w studium wykonalności, które powstało w latach 2017-2018. GITD miał czas na zrealizowanie tego projektu i dokonanie wszystkich płatności do końca 2023 roku” – tłumaczy Gajadhur.
Czytaj więcej
Świecko jest odblokowane, ale zakorkowane będzie centrum Warszawy. Nadal odcięty jest dojazd do terminali granicznych z Ukrainą.
Przypomina, że nadzór nad wszystkimi postępowaniami sprawowało Centrum Unijnych Projektów Transportowych, jak i Ministerstwo Funduszy. "Na wszystkie zakupy mieliśmy zgodę, na organizowanie przetargów z takim wyposażeniem samochodów" - dodaje były szef GITD.
Nowe auta zastąpiły kupione w 2012 roku i wyposażone w urządzenia rejestrujące typu AD9C. – Samochody często psuły się, naprawy aut i fotoradarów są drogie, dlatego pojazdy musieliśmy zastąpić nowym sprzętem – wyjaśnia Rzeczpospolitej Gajadhur.