Od piątku 22 marca celnicy na przejściu w Koroszczynie wymagają od kierowców odprawianych ciężarówek do krajów Azji Środkowej dodatkowych dokumentów, w tym oświadczenia producenta, że towar zostanie w kraju importującym, a nie w Rosji. Załadowcy i przewoźnicy są zaskoczeni nowymi wymogami i 70 proc. pojazdów nie ma takich dokumentów. Przed przejściem granicznym zrobił się potężny korek. – Kolejka tirów sięga ok 40 km – szacuje wiceprezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników w Białej Podlaskiej Sławomir Kostjan.
Dodaje, że przewoźnicy są nieuprzedzeni, a z natłokiem aut nie radzą sobie służby celne. Od kilku tygodni ruch do krajów Azji Środkowej jest coraz większy. Na 12-godzinnej zmianę celnicy odprawiają 800-900 aut na zmianę, gdy kilka miesięcy temu liczba aut była o blisko połowę mniejsza.
Czytaj więcej
Przedsiębiorcy transportowi domagają się pomocy rządu i obniżenia danin, na które – jak tłumaczy branża – nie stać jej.
Od 22 marca, gdy zaczęły obowiązywać dodatkowe dokumenty, liczba odprawianych ciężarówek zmalała do 200-250 na zmianę. Z danych KAS wynika, że 26 marca czas oczekiwania na odprawy ciężarówki w Koroszczynie wydłużył się do 43 godzin, gdy np. 12 marca wynosił 11 godzin, a dzień wcześniej, w poniedziałek, 20 godzin.
Komisja Europejska zauważyła, że wielkości spadku eksportu towarów sankcyjnych odpowiada wzrost ich eksportu do krajów nie objętych sankcjami, będących sąsiadami Rosji.