Elektryki nie mają chętnych na rynku wtórnym

Powoli rośnie flota elektrycznych ciężarówek, pojawiła się pierwsza ogólnodostępna stacja ładowania ciężarówek, ale rynek sceptycznie podchodzi do elektryfikacji floty.

Publikacja: 09.02.2024 09:57

Elektryki nie mają chętnych na rynku wtórnym

Foto: Volvo Trucks

W styczniu 2024 roku zarejestrowano 2 elektryczne bateryjne ciężarówki, a park samochodów dostawczych i ciężarowych liczył na koniec stycznia 3396 aut. Ekoen uruchomił 8 lutego pierwszą w Polsce ogólnodostępną stację szybkich ładowarek, która ma 4 przyłącza o mocy 350 kW każde. 

Elektryki za drogie

Przewoźnicy jednak są ostrożni. – Dziś nie potrafimy odpowiedzieć sobie na pytanie, jak ma wyglądać transport przyszłości w oparciu o bardzo drogie, ciężkie, o krótkim zasięgu i długim czasie uzupełniania energii pojazdy dalekosiężnego transportu. Nie ma odpowiedzi na te kluczowe przecież kwestie, są za to ostrzeżenia i straszenie poważnymi skutkami finansowymi. Tak być nie może – podkreśla prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Jan Buczek. 

Czytaj więcej

Koszty rosną, stawki spadają, a zezwoleń nie będzie

Podkreślają, że możliwości aut nie spełniają wymogów branży i realiów w jakiej funkcjonuje. Przebiegi dzienne ciężarówek sięgają 500-700 km, zaś elektryk ma zasięg 300 km. Wyzwaniem są także koszty. Transport Logistyka Polska zaznacza, że elektryczna ciężarówka kosztuje do 2 mln zł, co jest suma blisko 4-krotnie większą od diesli. – Ten segment rynku [przewozów drogowych] charakteryzuje się bardzo silną konkurencyjnością i dlatego jeszcze przez wiele lat ceny za usługi przewozowe oscylować będą na poziomie 1+1,5 euro za km – wskazuje prezes TLP Maciej Wroński. 

Zleceniodawcy nie chcą płacić więcej za usługi transportowe, co widać po szybkim podbiciu rynku przez tanich przewoźników z Ukrainy. Niechęć do wyższych kosztów transportu widoczna była latem 2022 roku, gdy ceny gazu sięgały zenitu, przewoźnicy odstawili na kołki samochody na LNG (sprężony gaz ziemny), ponieważ koszt wozokilometra był o 15 proc. wyższy od rynkowego. 

Dlatego niezbędne są dopłaty do zakupu elektryków, ale z kolei różnice w wysokości proponowanych dopłat (od 30 do 60 proc.) w zależności od wielkości ubiegającego się o wsparcie podmiotu skutkować będą zaburzeniem konkurencyjności. TLP szacuje, że różnica w cenie za wozokilometr takiego taboru może sięgać 37 centów, gdy marża wynosi 1-4 centy. TLP obawia się, że dojdzie do kanibalizacji rynku i przejęcia zleceń przez małe firmy. 

Analogie z osobówek

Ciekawe analogie można uzyskać z rynku aut osobowych. Modele elektryczne są bestsellerami, na globalnym rynku pierwotnym najpopularniejszym modelem okazała się elektryczna Tesla Y (1,23 mln sprzedanych egzemplarzy) przed Toyotą RAV4 (1,07 mln) i Toyotą Corolla (1,01 mln), wynika z danych Jato Dynamics. Dane Car Industry Analisis podają inna kolejność tej trójki, z Teslą na trzecim miejscu (i rejestracjami 0,75 mln aut). 

Czytaj więcej

Koniec z tanim ładowaniem u sąsiada

Jednak świetne wyniki Tesli nie zmieniają faktu, że z elektrykami jest kłopot. Zarówno europejskie jak i amerykańskie koncerny samochodowe ogłosiły ograniczenia produkcji elektrycznych modeli, co wskazuje, że nie cieszą się one taką popularnością, na jaką liczyły koncerny samochodowe i politycy. 

Jeszcze gorzej wygląda przyszłość elektryków na rynku wtórnym, gdzie popyt jest znikomy. W porównaniu ze średnią rynkową obejmującą wszystkie układy napędowe, pojazdy bateryjne zachowały znacznie niższą wartość w wielu krajach europejskich. Z danych firmy Autovista24 (dawniej Eurotax), zajmującej się rynkiem aut używanych wynika, że największą różnicę odnotowano we Włoszech, gdzie modele w pełni elektryczne zachowały zaledwie 37,8 proc. wartości nowego samochodu po trzech latach i przebiegu 60 000 km. Tymczasem średnia dla wszystkich układów napędowych w kraju wyniosła 55 proc.

Pojazdy typu BEV odnotowały podobne wyniki w Wielkiej Brytanii, gdzie poziom utrzymania wartości wyniósł 38,4 proc., podczas gdy średnia rynkowa ogółem wyniosła 53,3 proc. Używane samochody w pełni elektryczne zachowały w Niemczech 41,7 proc. swojej wartości, podczas gdy wszystkie zespoły napędowe średnio 51,6%.

Z elektryfikacji flot wycofują się klienci. Hertz podczas prezentacji wyników za ostatni kwartał 2023 roku potwierdził plan zmniejszenia liczby elektrycznych aut we flocie, tłumacząc ruch wysokim kosztami utrzymania takich modeli, co odbija się na marży przedsiębiorstwa. 

Czytaj więcej

Ratunek dla przewoźników w drugim półroczu

Analitycy Autovista24 zastrzegają jednak, że napęd elektryczny ma także sowich zwolenników. Wskazują na rynek brytyjski, na którym używany Audi e-Tron czekał na nabywcę tylko 23 dni oraz na rynek niemiecki, na którym Volkswagen ID.3 znajdował chętnego po 42 dniach. Średni czas sprzedaży auta z drugiej ręki wynosił w większości krajów 60-70 dni.  

W styczniu 2024 roku zarejestrowano 2 elektryczne bateryjne ciężarówki, a park samochodów dostawczych i ciężarowych liczył na koniec stycznia 3396 aut. Ekoen uruchomił 8 lutego pierwszą w Polsce ogólnodostępną stację szybkich ładowarek, która ma 4 przyłącza o mocy 350 kW każde. 

Elektryki za drogie

Pozostało 94% artykułu
Elektromobilność
Czy wodór zastąpi olej napędowy?
Elektromobilność
Recykling akumulatorów razem z producentami
Elektromobilność
Elektryczne ciężarówki w cieniu sprzedaży aut osobowych
Elektromobilność
Ładowarki i elektryki z salonu w Hanowerze
Elektromobilność
Kto wytrzyma ceny syntetycznych paliw?