Producenci ciężarówek zapewniają, że elektryfikacja transportu drogowego jest tuż, tuż. Na wystawie samochodów ciężarowych w Hanowerze pokazali elektryczne modele w wersji bateryjnej i wodorowej. Zaprojektowali do nich elektryczne osie, nowe podwozia, stworzyli łańcuch dostawców baterii, silników elektrycznych i pozostałych komponentów.
Koncerny samochodowe nie cofają się nawet przed przygotowaniem dalekodystansowych modeli z napędem elektrycznym. Volvo oferuje elektryczne FH od kilku lat, Mercedes rozpocznie produkcję dalekodystansowego modelu eActros 600 w listopadzie, podobne przygotowania czynią Scania, MAN, Renault DAF oraz Iveco, co oznacza poważne nakłady, idące w dziesiątki milionów euro.
Kosztowne wymagania UE
Nie ma się co dziwić inwestycjom. Unijne regulacje, ograniczające emisję dwutlenku węgla przez pojazdy ciężkie o dmc powyżej 7,5 tony, zostały przyjęte przez Radę 13 maja 2024 roku. Przewidują one, że emisje zmaleją od 1 stycznia 2030 roku o 45 proc. w stosunku do 2019 roku, następnie o 65 proc. (w stosunku do 2019 roku) od 1 stycznia 2035 roku i o 90 proc. od 1 stycznia 2040 roku.
Czytaj więcej
W konsolidacji branży TSL biorą udział także podmioty z polskim kapitałem.
Od 2025 roku limity obejmą także samochody ciężarowe o dmc od 5 do 7,5 tony, autokary, przyczepy i naczepy.