Niemieckie stowarzyszenia logistyczne i transportowe protestują przeciwko planowanej podwyżce myta. Wskazują, że w tym roku wartość rynku logistycznego zmaleje o 2 proc., a w przyszłym roku spadek wyniesie od 1 do 3,5 proc.
Pracy jest wyraźnie mniej, maleją ceny usług i zyskowność. – Marże zysku w naszej branży wynoszą od mniej niż jednego procenta do trzech procent i to byłaby najwyższa klasa – ocenia rzecznik zarządu Federalnego Stowarzyszenia Transportu Drogowego, Logistyki i Utylizacji BGL Dirk Engelhardt. Alarmuje, że skala podwyżki często odpowiada całemu zyskowi firmy transportowej.
Czytaj więcej
Chiński prezydent Xi Jinping stwierdził, że powinien powstać Jedwabny Szlak Internetowego Handlu.
Dlatego BGL wzywa do zawieszenia podwyżki opłat do 2027 roku, tym bardziej, że podwyżka myta napędzi inflację, która bardzo dokucza przedsiębiorcom. Federalny rząd planuje od 1 grudnia podnieść myto o 83 proc., tłumacząc ruch koniecznością przejścia na pojazdy elektryczne lub wodorowe, które do 2025 roku nie płacą za drogi. Takich samochodów jednak jeszcze nie ma. – Spośród około 800 tys. ciężkich samochodów ciężarowych, które codziennie przemierzają trasy w Niemczech, około 400 pojazdów jest obecnie w ruchu z napędem akumulatorowo-elektrycznym” – szacuje Engelhardt.
Z niezwykle wysokiej podwyżki niemieckiego myta są niezadowoleni także handlowcy. Już wyliczyli, że koszt transportu skrzynki z napojami wzrośnie o 50 centów. Według obliczeń Federalnego Stowarzyszenia Hurtowni, Handlu Zagranicznego i Usług (BGA) podwyżka opłat spowoduje obciążenie finansowe dla przedsiębiorstw w wysokości do 40 tys. euro za każdą wykorzystaną ciężarówkę. Rząd szacuje, że podwyżka przyniesie 7,6 mld euro dodatkowych wpływów rocznie.